Miroslava Radovicia znamy od blisko dekady i doskonale wiemy, że dobre maniery ucznia szkółki niedzielnej są mu obce, szczególnie gdy mówimy o boiskowej rywalizacji. Powiedzmy wprost: “Rado” to – po pierwsze – cwaniak jakich mało, a – po drugie – w trakcie meczu bywa chamem. Jasne, przez te wszystkie lata trochę się zmienił, na przykład zrozumiał, że żenującymi symulkami tylko sobie szkodzi, ale generalnie to gość, którego łatwo podejrzewać o złe intencje. I musimy wam powiedzieć, że mamy graniczące z pewnością przekonanie, że wczoraj znów odezwała się w Serbie głupota, która od czasu do czasu determinuje jego zachowania.
Sami zobaczcie, jak potraktował Aleksandara Todorovskiego.
Aucun carton ni jaune, ni orange, ni rouge, bienvenue en Pologne 😵😵😵#ZAGLEGpic.twitter.com/jDX47iD2Pn
— Piłka & Nożna (@OwskiMateusz) 3 March 2017
W teorii nie jest to łatwa do oceny sytuacja, ale naszym zdaniem warto odpowiedzieć sobie tutaj na dwa proste pytania…
Czy jest możliwe, że Radović po prostu nie trafił w piłkę, dlatego jego noga wylądowała w okolicach krocza przeciwnika? Tak, jest to możliwe.
Czy jest możliwe, że w dalszej fazie zdarzenia Radović zachował się fair w stosunku do rywala? Nie, nie jest to możliwe.
Więcej – w dalszej fazie zdarzenia zachowanie Radovicia to zwykłe chamstwo. Jeśli przyjmiemy ten scenariusz, można powiedzieć, że okazja czyni złodzieja. Skoro już pojawiła szansa, by dowalić gościowi w innej koszulce, to piłkarz Legii zrobił wszystko, co w jego mocy, by Todorovski to starcie zapamiętał. Nie unikał kontaktu, zadbał o to, by był możliwie jak najdłuższy i jak najbardziej bolesny. A umówmy się – zaatakował strefę wyjątkowo czułą. Jak zgadujemy – chciał w ten sposób wyładować narastającą frustrację, bo była to faza meczu, w której gra Legii nie wyglądała nawet w połowie tak dobrze jak końcowy wynik.
Upiekło mu się, nie zobaczył kartki, lecz naszym zdaniem takie zachowanie powinno być równoznaczne z konsekwencjami. Czyli tak naprawdę z perspektywy Legii mówimy o recydywie, bo przed chwilą Radović też osłabił swoją drużynę, przez głupi faul nie mógł zagrać w rewanżu z Ajaksem.
Pora wziąć trzy głębokie wdechy i przemyśleć to i owo. Mamy nadzieję, że ktoś zadba o to, by Rado znalazł na to czas.
Fot. FotoPyK