Tak zwane „swoje pięć minut”. To taki czas, w którym wszystko wychodzi, a oczekiwania rosną w zawrotnym tempie. Niektórzy dali radę i potrafili zmienić ten nagły wystrzał formy w regularną grę na wysokim poziomie, jednak wielu nie podołało i skończyło z łatką zmarnowanego talentu. Dzisiaj będzie o golu pewnego Włocha, który w bardzo młodym wieku pokazał się z dobrej strony, później rozpoczął tułaczkę, a teraz już jako 25-latek gra w Novarze Calcio, czyli zaledwie na zapleczu Serie A.
Federico Macheda zapowiadał się na bardzo dobrego napadziora. W wieku 17 lat podpisał kontrakt z Manchesterem United, a już rok później, w debiucie, wygrał Czerwonym Diabłom spotkanie z ekipą Aston Villi. W następnej kolejce powtórzył też ten manewr z Sunderlandem! Okrzyknięty został złotym dzieckiem. Jeszcze w Manchesterze pokazał kilka błysków, ale z czasem stało się jasne, że będzie musiał otrzaskać się na wypożyczeniach i wtedy ewentualnie dostanie poważną szansę. Łącznie trafiał do pięciu klubów w trzech krajach (Sampdoria, QPR, VfB Stuttgart, Doncaster Rovers, Birmingham City). Dostawał szanse, ale pogłoski o jego wielkich możliwościach okazały się przesadzone. Dziś nie błyszczy nawet w Serie B (1 gol w 9 meczach).
Ale wróćmy do bramki z „The Villans”. Końcówka meczu, 2-2 na tablicy wyników, Macheda dostaje piłkę w polu karnym, pięknie przyjmuje i wypuszcza pocisk na dalszy słupek. Jeśli się strzela takie bramki w pierwszym meczu, to szacun. Tym bardziej szkoda, że tak to później wyglądało…