Każdy piłkarz na świecie musiał przynajmniej raz machnąć sobie piwko po swoim meczu. Jest to rzecz naturalna i oczywista, bo wiadomo: człowiek jest istotą żywą, pić musi. „Złocisty trunek” zaczyna jednak sprawiać problemy, gdy nie potrafimy bez niego żyć i bierzemy do dłoni po dziesięć puszek dziennie. M.in. przez taką przynależność do tego rodzaju alkoholu i coraz częstszą uległość wobec niego, „Gazza” został przeniesiony do szpitala psychiatrycznego.
Historia Paula to z pewnością jeden z największych upadków w dziejach futbolu. Chłopak o wielkim talencie, zniszczony przez alkohol. Niby historia, jakich wiele, ale ta zalicza się do jednej z najbardziej spektakularnych.
„Gazza” miał niepoukładane w głowie od młodzieńczych lat. Kontrowersyjne wypowiedzi, wyrywanie czerwonej kartki sędziemu i… wręczenie mu jej – to tylko urywek z jego wybryków. Wraz z wiekiem miał mądrzeć i dojrzeć, ale oglądając zdjęcia, na których wysiada z samochodu w szlafroku, nabieraliśmy coraz większych wątpliwości.
Gascoigne zanim jeszcze zakończył karierę miał problemy z samym sobą. Depresja dawała o sobie znać, alkohol odgrywał coraz większą rolę, a wszystko to z czasem nabierało większych rozmiarów. W 2008 roku „Gazza” przeszedł samego siebie: częste jazdy autem po pijaku, awantury i zbyt beztroskie życie doprowadziły do wydania przez sąd nakazu wysłania do psychiatryka.
Trzy próby samobójcze – wszystkie nieskuteczne. Po wyjściu z odwyku prasa informowała, że Gascoigne wypijał dziennie po 30 puszek piwa.
Nie myślcie, że po incydentach sprzed dziewięciu lat cokolwiek w życiu „Gazzy” się zmieniło. Jazda po pijaku – jakkolwiek źle to zabrzmi – stała się codzienną rutyną, doszło do tego posiadanie kokainy, a także wyrok sprzed trzech lat o eksmisji z własne, wartego trzy miliony funtów domu.
W skrócie: przykry to dziś obrazek upadku wielkiego niegdyś piłkarza. I niestety, o ile nic niespodziewanego się nie wydarzy, materiał na tragiczne zakończenie.