Adam Olkowicz, niewątpliwie czołowy obciachowiec PZPN, udzielił bardzo (bardzo!) obszernego wywiadu “Dziennikowi”. Już jego pierwsze zdanie brzmi tak: “13 maja 2002 roku zmarł nagle ówczesny trener reprezentacji Ukrainy i Dynama Kijów Walery Wasiliewicz Łobanowski”.
Jak przeczytaliśmy słowo “Wasilewicz”, to pomyśleliśmy: – Oho, stary komuch w ogóle się nie kryje… No bo czy znacie kogoś normalnego, kto powiedziałby Walery Wasiliewicz Łobanowski? Nie? No właśnie.
Ale potem okazało się, że niepotrzebnie chcemy się czepiać szczegółów. Olkowicz ani przez sekundę nie miał zamiaru udawać kogoś, kim nie jest. Facet ewidentnie tęskni za dawnymi czasami, czyli tymi sprzed 1989 roku. Oto małe streszczenie rozmowy…
– Studiował w Moskwie, no bo gdzie miał niby studiować? “W tym okresie prostym ludziom trudno było gdziekolwiek indziej studiować. Kogo było stać, żeby opłacić naukę na renomowanych zachodnich uniwersytetach?”
– Kiedy pracował w wydziale do zwalczania kościoła, zajmował się głównie… budowaniem kościołów. “To ja pozytywnie opiniowałem decyzje w sprawach budowy świątyń, których wznoszenie było wówczas dla kościoła bardzo ważne”.
– Ogólnie to kościoła wcale nie zwalczał, zajmował się dialogiem. “Prowadziłem dialog z przedstawicielami wszystkich innych wyznać i Kościołów, bo uznałem to za swoją powinność”.
– W ogóle w latach 80. – kiedy to działał Olkowicz – kościół miał w Polsce bardzo dobrze, a prześladowania już nie miały miejsca (od siebie więc dodamy, że najwyraźniej cała sprawa zabójstwa księdza Popiełuszki – rok 1984 – to jakaś mistyfikacja)
– A komunizm był git. “To nie była zła epoka i nie działałem przeciw. Co ja komu złego zrobiłem? Działałem na rzecz ruchu młodzieżowego, budowy mieszkań patronackich, rozwijania zainteresowań patronackich, rozwijania zainteresowań szeroko pojętą kulturą. Opozycji w organizacjach młodzieżowych nie zwalczałem. Mieliśmy swoją świadomość, chodziliśmy do kościoła. Ale chciało się być ZMS-ie, bo były fajne wyjazdy, wycieczki, nawet do demoludów. A to też było wtedy sympatyczne. Taki mieliśmy horyzont, przestrzeń życiową do wypełnienia. Później pojawiały się też wycieczki na Zachód i też najpierw wyjeżdżali np. członkowie organizacji młodzieżowych. My mieliśmy swoje biura turystyki zagranicznej – studencki Almatur, ZMS-owski Juventur – i one nam organizowały wycieczki”.
– Tak, zdecydowanie było fajnie… “Uważam, że większość ludzi żyło normalnie, starało się być na tamte czasy przyzwoitymi. Państwo miało swoją doktrynę i obowiązywała ona wszystkie służby i urzędy. Ale była też ogromna sfera prywatna. Kościoły były pełne wiernych i nie sądzę, żeby z tego powodu były jakieś wielkie szykany”.
Adam Olkowicz – człowiek, który wprowadza polską piłkę w nową erę i jest dyrektorem spółki Euro 2012. Boże, widzisz i nie grzmisz?