Reklama

Kontuzja Pawełka, Juszczyk coraz bliżej bramki

redakcja

Autor:redakcja

04 lutego 2010, 22:48 • 2 min czytania 0 komentarzy

Nowy, 2010 rok nie zaczął się najlepiej dla Mariusza “yyyyyyy, eeeeeee” Pawełka. Najpierw zawalił w reprezentacji mecz z Danią, czym na dobre pożegnał się z reprezentacją (cztery mecze rozegrane w kadrze to w jego przypadku i tak aż za wiele), teraz nabawił się kontuzji uda. Tak po ludzku – wypada życzyć mu powrotu do zdrowia, niech więc rehabilitacja idzie Pawełkowi jak najlepiej. Z drugiej strony ciekawi jesteśmy, co pokazałby w lidze Marcin Juszczyk i czujemy, że w kilku meczach z udziałem Wisły mogłoby być wiosną naprawdę wesoło.
Oczywiście nie uważamy, że Wisła nagle spadłaby w tabeli o kilka pozycji i zaczęłaby tracić w każdym spotkaniu po pięć bramek. W lidze nie ma zbyt wielu napastników, którzy mogliby choćby zaliczyć hat-tricka, a obrońcy Białej Gwiazdy to przecież żadne ogórki.

Niedawno przypomnieliśmy największe klopsy Juszczyka, które wpuszczał grając w Nea Salamina. Po jego odejściu nikt na Cyprze nie płacze, choć trener Wisły Maciej Skorża zapewnia, że powrót Juszczyka to dla jego drużyny tak naprawdę wzmocnienie. – Marcin jest obecnie lepszym bramkarzem, niż gdy od nas odchodził. Bogatszy o doświadczenia kilkunastu meczów, które rozegrał w lidze cypryjskiej, a których u nas raczej by nie zagrał – czytamy na stronie wislakrakow.com. Tak, na pewno. Jeśli trzeba będzie wskoczyć do bramki, Juszczyk zatrzyma każdego. Ustanowi rekord ekstraklasy w liczbie minut bez straty gola, obroni też kilka karnych, które pozwolą Wiśle awansować w końcu do Ligi Mistrzów.

O żenujących łapankach dla bramkarzy urządzanych dwa razy do roku przez Wisłę pisaliśmy już milion razy. Skorży, który widzi przecież, jakich ma w kadrze bramkarzy naprawdę współczujemy – wybór między Pawełkiem, a Juszczykiem to jak wybór między zjedzeniem spleśniałych jabłek z babcinego kompotu a napiciem się wody z bagna.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...