Jest wreszcie sukces. Reprezentacja Polski pokonała Tajlandię 3:1, po golach Glika, Małeckiego i Robaka. Teraz tylko Singapur, kandydat na brutalne lanie i można wracać do Polski z tego jakże potrzebnego zgrupowania. Słów kilka o dzisiejszym triumfie: gra znośna, ale tylko dlatego, że niewiele nam dziś trzeba, by użyć tego słowa. Jak zawsze wyróżniający się Peszko, niezły Rybus, pozytywni także Przyrowski, Mierzejewski, Glik i Robak. Cała reszta do zapomnienia. Najgorsi – MAŁECKI, Jodłowiec, Sadlok, MAŁECKI, Iwański, Lewandowski. No i jeszcze MAŁECKI.
Wynik powinien być trochę inny, mianowicie 3:0, ale sędzia z Tanzanii musi wziąć korepetycje od polskich arbitrów w kwestii drukowania meczów. Po pierwsze, trzeba zacząć już w pierwszej minucie, by nie narażać się na nerwową końcówkę. Po drugie, dziesięć problematycznych rzutów wolnych wywoła mniejsze zamieszanie niż strzelanie karnego aż do skutku (heh, kiedyś na turnieju juniorów, w którym grała Amica, “Fryzjer” krzyczał do arbitra przed karnym: “Sędzia! Strzelamy do skutku!”).
Postanowiliśmy też, że będziemy stale informować o serii wielkiej nadziej białych, Roberta Lewandowskiego. Ktoś policzył, ile dziś zrobił akcji? Ile dryblingów wygrał? Ile razy urwał się obrońcy?
A oto wspomniana seria…
RPA – Polska: 90 minut, bez gola
Polska – Irak: 45 minut, bez gola
Polska – Grecja: 54 minuty, bez gola
Polska – Irlandia Płn.: 29 minut, bez gola
Słowenia – Polska: 29 minut, bez gola
Czechy – Polska: 27 minut, bez gola
Polska – Słowacja: 22 minuty, bez gola
Polska – Rumunia: 70 minut, bez gola
Polska – Kanada: 90 minut, bez gola
Polska – Dania: 70 minut, bez gola
Tajlandia – Polska: 90 minut, bez gola
Ciąg dalszy nastąpi? Czy też mecz z Singapurem wystarczy, by się przełamać?