Niespodzianki nie było – tradycyjny niedzielny wpierdol został zaliczony. Tym razem po rezerwach reprezentacji Polski przejechały się rezerwy reprezentacji Danii. Równie dobrze mogło się skończyć wynikiem 2:7, więc z rezultatu 1:3 nasi kadrowicze mają prawo być zadowoleni. “Swoje” zagrał Mariusz Pawełek, o którym do znudzenia mówi się, że to bardzo dobry bramkarz, który miewa gorsze dni. Cóż, szkoda, że nie miewa lepszych. Tym razem wiślak miał udział przy dwóch trafieniach, przy czym pierwszego gola zawalił koncertowo (piłka rzucona z autu okazała się zbyt trudna).
Z niezrozumiałych dla nas przyczyn eksperci TVP wychwalali grę reprezentacji Polski w pierwszej połowie, choć była ona ogólnie beznadziejna. Chwalono współpracę Iwańskiego z Lewandowskim, mimo że nie widzieliśmy ani jednej akcji, żeby Lewandowski po podaniu Iwańskiego znalazł się w sytuacji strzeleckiej (albo na odwrót – Iwański po podaniu Lewandowskiego). Generalnie – zatrważająco mało oczekujemy dziś od kadry i byle gówno jesteśmy w stanie uznać za wykwintne danie. Oczywiście po przerwie było jeszcze gorzej, ale przyzwoicie nie było ani przez sekundę.
Warto dodać, że reprezentacja Polski już na zawsze doczekała się nowych kadrowiczów – Tomasza Nowaka (kimkolwiek jest), Jacka “Ronaldo spod Siedlec” Kiełba (ksywka, niestety całkiem poważnie, nadana przez “PS” – tragiczny występ), Tomasza Brzyskiego (28-letnia nadzieja obrony), Marcina Robaka (28-letnia nadzieja ataku), Łukasza Mierzejewskiego (28-letni niezwykle utalentowany wieczny talent o niezidentyfikowanej pozycji) i Jakuba Tosika (nic nie napiszemy, bo musielibyśmy wspomnieć o jego fryzurze).