Śmieszna sprawa – tego samego dnia w trzech gazetach ukazały się artykuły na temat sztabu Franciszka Smudy. Niestety, teksty te wzajemnie się wykluczają. Lada dzień dowiemy się, kto miał rację, a kto się wydurnił…
Gazeta Wyborcza:
– Tomasz Wałdoch na pewno asystentem
– Paweł Wojtala drugim asystentem
– Marek Koźmiński dyrektorem
– Tomasz Smokowski na pewno nie dyrektorem
– Włodzimierz Lubański na pewno nie dyrektorem
Przegląd Sportowy:
– Tomasz Wałdoch może asystentem, ale niekoniecznie (oferty dostali Kusto i Zieliński)
– Nic o Pawle Wojtali
– Jan Furtok dyrektorem
– Tomasz Smokowski być może dyrektorem
– Włodzimierz Lubański być może dyrektorem
– Marek Koźmiński na pewno nie dyrektorem
Polska:
– Jacek Zieliński na pewno asystentem.
– Jan Furtok na pewno dyrektorem.
A co do Wałdocha i w ogóle wybierania sztabu Smudy głos w swoim felietonie zabrał Bożydar Iwanow. Najpierw napisał tak: “Czasem mam wrażenie, że związek stosuje coś w rodzaju przeciągania liny ze Smudą. Damy ci kontrakt, jaki chcesz, ale nie możesz powiedzieć na nas złego słowa. Możesz sobie wybrać asystentów, ale to my będziemy decydować o ich pensjach. Zobaczymy, na co będziesz się godził i na co my będziemy mogli wpływać”. Hmm, przecież to żadne kontrowersje, tylko same oczywistości. Jeśli Bożydar Iwanow jest zatrudniony w Polsacie, to też nie może mówić – wiecie, Polsat mi płaci, ale tak naprawdę ta stacja jest do dupy i wolę Canal+. I jeśli dobiera sobie redakcyjnych współpracowników, to też ktoś nad nim musi zaakceptować ich pensje.
Dalej czytamy: “2500 euro dla kogoś, kto ponad dziesięć lat grał i zarobkował w niemieckiej Bundeslidze, czyli Tomasza Wałdocha, to komiczna wypłata”. Komiczna? Może i Wałdoch zarabiał kiedyś ogromne pieniądze, ale jak to w przypadku piłkarzy – skończyło się! Teraz nie zarabia nic. Jego dochody sprzed kilku lat nie mają Ł»ADNEGO związku z tym, ile dostawać powinien aktualnie.
Kiedy Grzegorz Lato dostał podwyżkę do 50 tysięcy złotych, uznano to za skandal. A teraz skandalem jest to, że PZPN nie chce dać drugiemu trenerowi bez jakiegokolwiek doświadczenia pieniędzy niemal identycznych jak prezesowi związku. Przecież gdyby Wałdoch zarabiał 40 tysięcy złotych, a Lato 50 tysięcy, to – biorąc pod uwagę pozycje, wymagania, odpowiedzialność – byłaby to komedia.