Reklama

Wielki wykaz prezentów dla piłkarskiej rodziny!

redakcja

Autor:redakcja

24 grudnia 2009, 06:42 • 6 min czytania 0 komentarzy

Wigilia, czas prezentów! Jako wielcy sympatycy polskiej piłki uważamy, że wszyscy, którzy działają na rzecz jej dobra zasłużyli na specjalne prezenty. Cały rok ciężko pracowali, a dziś powinna ich wreszcie spotkać wyczekiwana nagroda. Jak uważacie – co powinien dostać Grzegorz Lato, a co Antoni Piechniczek? Co Skorża, a co Urban? Co Roger, a co Jeleń? Co Boruc, a co Lewandowski? Poniżej nasze propozycje, ale tak naprawdę liczymy przede wszystkim na was. Wpisujcie w komentarzach propozycje prezentów. Razem stworzymy najdłuższy list do Świętego Mikołaja!
Grzegorzowi Lacie
– podręcznik języka angielskiego. Oczywiście w formie książki, a nie płyty CD, żeby można było odpowiednio podeprzeć nim kulawy stół w kuchni. Inne zastosowanie aktualnie nie przychodzi nam do głowy. Ewentualnie Zdzichu Kręcina mógłby lać Grześka tą książką w łeb (stąd lepsza byłaby twarda oprawa) za każdym razem, kiedy prezes PZPN postanowi błysnąć językami obcymi. Innym niezłym prezentem mogłaby być jakaś fajna czapeczka, bo niestety aktualnie Lato dysponuje samymi maksymalnie obciachowymi egzemplarzami.

Maciejowi Skorży
– skarpetki. No wiecie – na prezent zasłużył, ale bez przesady – nie ma co się wykosztowywać. Poza tym kojarzy nam się z osobą, której wszyscy na święta kupują skarpetki.

Wielki wykaz prezentów dla piłkarskiej rodziny!

Antoniemu Piechniczkowi – Dobrze zachowany egzemplarz kalendarza z 1982 roku. Och, cóż to były za czasy. Dzisiejsi sprawcy wszystkich nieszczęść – dziennikarze – pisali pod dyktando i zgodnie z partyjnymi wytycznymi. Nie to co dzisiaj billboardy… Panujący ustrój uczył odpowiedniego szacunku do człowieka. Polscy trenerzy zajmowali wszystkie możliwe polskie miejsca pracy, a obcy element musiał tłoczyć się w zachodnich, zacofanych krajach. Demokracja ludowa święciła triumfy gdzie się tylko da. Antek był wtedy KIMŚ, a nie zmurszałym dziadem. Och, dajcie mu taki kalendarz, niech raz jeszcze przeżyje dni chwały! On wprawdzie pamięta, odtworzyć potrafi każdy jeden dzień, jakby każdy był wczoraj, ale taki kalendarz pomógłby wszystkie klocki idealnie poukładać. Co jeszcze dla Piechniczka? 200 delegacji in blanco, żeby mógł być – choćby wirtualnie – gdzie chce i kiedy chce, a potem te swoje podróże – już realnie, a nie wirtualnie – rozliczyć. Zauważyliście, że odkąd media podały, iż wystawiał “lewe” delegacje, on się w ogóle na ten temat nie zająknął, nie odniósł do zarzutów?

Janowi Urbanowi
– najpierw mieliśmy napisać “kolekcję krawatów”, ale potem stwierdziliśmy, że trener Legii należy do tej grupy ludzi, która bez względu na to, w co się ubierze, wygląda źle. Ma coś takiego w twarzy, że nie pasuje ona do garnituru (ani do niczego innego). Dlatego powinien dostać płytę CD z przyśpiewkami kibiców Legii. Szkoda być po kilku latach zwolnionym z klubu i w tym czasie nie usłyszeć śpiewających fanów.

Jerzemu Engelowi
– dostawę pigułek szczęścia, które najwyraźniej – sądząc po wpisach na blogu – regularnie pomagają mu w walce z szarym otoczeniem. Polska piłka, dobra piłka! Polski trener, dobry trener! Polska szkoła, dobra szkoła! I ja, dżentelmen roku (ale dżentelmen tylko raz, bo tej nagrody dwa razy nie można dostać – gdyby bzdurny regulamin, kompletowałbym zwycięstwa!). Jednocześnie mała adnotacja – w ostatnim wpisie na swojej stronie McGeorge wspomina o wolnym nakryciu dla niezapowiedzianego gościa. Hmm, mamy nadzieję, że nie wpadnie w odwiedziny aż z Wrocławia! W każdym razie – nie sprzątajcie ze stołu aż do świtu.

Marcinowi Kalicie
– ciepłe kapcie.

Kazimierzowi Greniowi
– kolekcję filmów DVD. Ł»eby w końcu posiedział w domu, zamiast rozmyślać o przejęciu władzy nad polską piłką. Ewentualnie może to być kosiarka do trawy, grabie, komplet “mały monter” – cokolwiek, co pozwoli mu zająć się czymś odrobinę poważniejszym niż fantazjowanie o posadzie prezesa PZPN.

Takesurowi Chinyamie
– celownik.

Zdzisławowi Kręcinie
– dodatkową porcję pierogów.

Franciszkowi Smudzie
– przewodnik po Tajlandii. Ł»eby zobaczył tam cokolwiek interesującego, a nie tylko pląsy Mariusza Pawełka w bramce. Ale generalnie on nie potrzebuje niczego – wszystko, co będzie chciał i tak sobie kupi. Ewentualnie przydałaby się jakaś książka o filozofii, żeby nie musiał “wchodzić dwa razy do tej samej rzeki”. Jak przeczyta, mógłby przekazać Skorży – też jeszcze nie załapał, o co w tym chodzi.

Józefowi Wojciechowskiemu
– nie możecie mu niczego sprezentować. Wszystko, co można kupić za pieniądze, już ma, a tego czego mu potrzeba – akurat kupić się nie da.

Arturowi Borucowi – dodatkową porcję pierogów.

Mariuszowi Lewandowskiemu – zapomnianą już niemal premię od Słowenii, za mecz ze Słowacją.

Jerzemu Dudkowi
– powieść Stiega Larssona “Millennium”. Trzy tomy, jakieś 2 tysiące stron. Szybko się czyta, ale powinno starczyć do końca sezonu. Coś w końcu w czasie tych meczów trzeba robić. Poza tym przeczytany tom można podłożyć pod tyłek – w razie ochoty na oglądanie spotkania, będzie lepiej widać.

Maciejowi Iwańskiemu
– piłkę. Z wentylem. No i dodatkową porcję pierogów.

Euzebiuszowi Smolarkowi
– jakiegoś fajnego mopa, skoro okna już umył.

Stefanowi Majewskiemu
– doktora. Jakiś karnecik, dziesięć wizyt, tak na początek. Ewentualne niewykorzystane godziny może wziąć Tuzimek, żeby się nie zmarnowały.

Rafałowi Grodzickiemu – dodatkową porcję pierogów.

Reklama

Volkerowi Fassowi – nową igłę.

Łukaszowi Gargule
– nowe kolano.

Sędziemu Szulcowi
– kurs na księgowego. Albo na pilota. Na przewodnika wycieczek po Placu Zamkowym. Cokolwiek w tym stylu. Facet powinien zobaczyć, że na piłce świat się nie kończy i jest naprawdę sporo innych zajęć, którymi – ze względu na swój młody wiek oraz bez wątpienia duży intelekt – mógłby się zająć. To naprawdę dobra rada, bo przy obecnym poziomie prowadzenia przez niego meczów istnieje poważne ryzyko, iż pewnego dnia zostanie po prostu ukatrupiony przez zdesperowanego kibica.

Dziennikarzom “GW”
– kiboli, kiboli, jeszcze więcej kiboli!

Szefom Canal+
– jeszcze większy stół, jeszcze bardziej okrągły. Ł»eby pomieściło się jeszcze więcej szacownych osób i żeby była możliwość stworzenia jeszcze większej liczby paneli dyskusyjnych – tak, aby pogadać mógł sobie już nie tylko Grzegorz G., ale też Wit Ł»., Ryszard F., Dariusz W., Jerzy G., Andrzej B., Marian D. itd.

Bartoszowi Karwanowi
– nowy depilator do nóg.

Rogerowi Guerreiro
– prawą nogę.

Rafałowi Murawskiemu
– lewą nogę.

Patrykowi Małeckiemu – głowę.

Ireneuszowi Jeleniowi
– kręgosłup.

Piotrowi Polczakowi
– prawą nogę, lewą nogę, głowę i kręgosłup.

Mikelowi Arruabarrenie
– bilet powrotny do Polski. A co! Niech się coś dzieje! Descarga też mógłby wpaść. Podobno tęsknią za nim dentyści. Facet pobił krajowy rekord w liczbie dziur w zębach i pierwsze dwa miesiące w Legii spędził głównie na borowaniu. Serio. Miał więcej ubytków niż obrona Zagłębia Lubin na początku sezonu. Jego dentysta czuł się, jakby wygrał w Lotto.

Ryszardowi Tarasiewiczowi – tych piłkarzy z Paragwaju, których tak chce. Chociaż sukcesu nie wróżymy. Nie tak dawno wysłannik jednego z polskich klubów właśnie z Paragwaju poszedł do prezesa tamtejszego klubu i pyta: – Ten wasz środkowy pomocnik, to ile kosztuje? Prezes na to: – A z jakiego kraju pan jest? Wysłannik: – Z Polski. Prezes: – Oj nie, to on nie jest dla was.

Dicksonowi Choto
– dodatkową porcję pierogów.

Arturowi Wichniarkowi
– rodzaj obroży, jaką ma na nodze też Arkadiusz Onyszko czy Roman Polański. “Wichniar” powinien mieć zakaz wstępu do Berlina. W momencie gdy przekracza bramy miasta (jak to się ładnie mówi) opaska nie tylko winna alarmować lokalne władze, ale też razić prądem, uniemożliwiając wykonanie choćby jednego kroku w kierunku stadionu. Serio, ten gość jest chory na kliniczną niezdolność do gry w piłkę nożną w obrębie Berlina.

Januszowi Filiiakowi
– miejsce w ekstraklasie na przyszły sezon (i jeszcze kolejne dwa, z góry).

Maciejowi Szczęsnemu
– perfumy, żeby nie musiał pędzić własnych.

Wojciechowi Szczęsnemu – perfumy, żeby nie musiał psikać się tymi od ojca.

Jackowi Kazimierskiemu – voucher na drinki w “Platinium”.

Zwykłemu, ligowemu szaraczkowi
– voucher na drinki gdziekolwiek.

Jakubowi Zabłockiemu – trochę bilonu do gry na automatach.

Kamilowi Grosickiemu
– trochę banknotów do gry gdziekolwiek.

Wojciechowi Łazarkowki
– kokosanki.

Reklama

Grzegorzowi Kasprzikowi – dodatkową porcję pierogów. I browar.

Jakubowi Wawrzyniakowi – jakieś fajne suplementy diety.

Kibicom Wisły Kraków – bramkarza.

Kibicom Legii Warszawa – napastnika.

Kibicom Lecha Poznań – obrońcę.

Kibicom Ruchu Chorzów – pomocnika.

Kibicom Odry Wodzisław – obrońcę, pomocnika i napastnika.

I TAK DALEJ… LICZYMY NA WASZÄ„ FANTAZJĘ!

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...