Kto dobrze gra w piłkę, ten umie się dobrze bawić – będziemy bronić tej teorii do upadłego (chociaż oczywiście sama umiejętność zabawy nie wystarczy – po prostu w 99 procentach umiejętność odpowiedniego kopania piłki występuje łącznie z umiejętnością melanżu). Polscy piłkarze niestety z fantazją mają problem najpierw na boisku, a potem poza nim. A przecież wszystko już było, wystarczy brać przykład od najlepszych. Patrzcie jak się bawią w Anglii. Właśnie niezłą imprezę urządził Tottenham.
Trener Harry Redknapp wyraźnie zakazał im organizowania świątecznego party, w jakiejkolwiek formie. Ale piłkarze nie zamierzali tak łatwo odpuścić. Powiedzieli więc, że chcą wyskoczyć na jeden dzień do Dublina, by pograć w golfa, tak w ramach integracji. I polecieli tam samolotem, w piętnastu, choć nie do klubu golfowego, a nocnego.
Swoją drogą, chyba tylko piłkarz może myśleć, że da się, będąc maksymalnie rozpoznawalnym, bezkarnie bawić się w najlepsze. Oczywiście Redknapp się o tym dowiedział. Znany raczej z żartów niż z wielkich wyników trener dostał szału, choć trzeba przyznać, że facet potrafi być bardzo obiektywny.
Piłkarze znają moje podejście do Christmas Party – więcej z tego kłopotów, niż korzyści. Co oni myśleli? Ł»e nikt się dowie? Ł»e ujdzie im to na sucho? Tiger Woods też tak kombinował – żartował w swoim stylu trener, ale do śmiechu mu nie było. – Kary będą surowe, choć wiem, że piłkarze nie bili się, nie zrobili nic złego i mieli cały następny dzień wolny. Chodzi jednak o sam fakt, że to zrobili. I nie zrzucałbym winy za porażkę z Wolverhampton na ten wyjazd, bo chwilę później graliśmy najlepszy mecz sezonu z Manchesterem City. To bardzo fajnie zorganizować w biurze imprezę, nawalić się, przewracać i robić głupoty. Ale piłkarze nie mogą tak żyć…
Aha, imprezę w Dublinie ogarniał Robbie Keane, który czuł się tam jak gospodarz. Pewnie uznał, że skoro ostatnio i tak nie gra, to może. W Polsce słyszeliśmy o jednym przypadku skrajnej fantazji – Radosław Matusiak chciał wynająć helikopter, żeby zabawić się w innym mieście, niż to, w którym akurat się znajdował. Zawsze to ciekawsze niż spicie się do nieprzytomności w hotelu we Lwowie i padanie na plecy.
P.S. Swoją drogą, ciekawe czy Redknapp wściekł się bardziej niż na tym filmiku.