Była gwiazda reprezentacji Anglii Paul Gascoigne już dawno temu wyznał, że zamierza zapić się na śmierć. Gdyby był panem Marianem z Kluczborka nikogo by to specjalnie nie obeszło, ale jako że w angielskich brukowcach “Gazza” ma zawsze zagwarantowaną szpaltę, niemal jak miejsce przy stole dla gościa wigilijnego, toteż żaden pint piwa, żaden kieliszek wódki, żaden chwiejny krok byłego piłkarza nie umkną uwadze mediów.
Tym razem Gascoigne został aresztowany, bo znów stwierdził, że najgłupsza rzecz na świecie to pójść wcześnie spać. Przyjął więc parę głębszych, kręcił się po Newcastle, a o 2:15 natknął się na patrol policji. Funkcjonariusze zabrali go na komisariat za zakłócenie porządku, standardowa procedura. Grzywna: od 50 do 80 funtów. Nie wiadomo, ile Gascoigne ma jeszcze na koncie i czy ma co przepijać, ale faktem jest, że stacza się coraz niżej, a im bliżej zachlania się na dobre, tym słabsze ekscesy.
I pomyśleć, że kiedyś Anglik potrafił żartować z picia alkoholu nawet podczas meczu mistrzostw Europy. Po golu strzelonym Szkotom koledzy wlewali mu prosto do gęby płyn z bidonu, parodiując wcześniejszą libację kadrowiczów podczas zgrupowania w Hongkongu.
Gascoigne wydał też biografię zatytułowaną “Droga do uzdrowienia”, gdzie napisał jak to świetnie radzi sobie z wychodzeniem na prostą z krętych labiryntów życia. Przyznacie, że wydawca wyjątkowo nie trafił z tytułem, prawda?