Zaraz wyjdzie na to, że na Franciszka Smudę się uwzięliśmy, co jest kompletną bzdurą. Ale musimy trochę odkłamywać historię, bo jak tak dalej pójdzie to media zrobią z niego jakiegoś guru bez skazy. Najpierw tekst o tym, że skończył akademię trenerską w Kolonii (oczywiście nie skończył), a teraz bardzo popularna plotka – “uratował przed spadkiem Odrę Wodzisław”. W “Przeglądzie Sportowym” jest dziś nawet nadtytuł: “Trener gości zrobi wszystko, by pogrążyć klub, który uratował przed spadkiem”.
Smuda faktycznie w Odrze pracował. I faktycznie Odra nie spadła. Ale żeby ją uratował – naciągane to i to bardzo mocno. Objął tę drużynę po rundzie jesiennej sezonu 2004/05 i zdobył MNIEJ PUNKTÓW NIŁ» JEGO POPRZEDNIK. Na trzynaście spotkań wygrał dwa razy plus dostał walkowera za zremisowany mecz z GKS-em Katowice. Ale nawet wliczając mu tego walkowera, szło mu gorzej niż Ryszardowi Wieczorkowi, którego zastąpił. Bardziej uprawnione byłoby raczej napisanie – “Odra nie spadła mimo kiepskich wyników Smudy” lub też “Znajdujący się w stanie agonalnym GKS Katowice uratował Odrę, grając jeszcze gorzej”.
Oczywiście, potem były baraże, w których wodzisławianie się uratowali. Ale jedno trzeba raz na zawsze wbić niektórym do głów – praca Smudy w Odrze nie była sukcesem. RUNDA, W KTÓREJ TO SMUDA PROWADZIŁ ODRĘ BYŁA JEDNÄ„ Z NAJGORSZYCH (NAJGORSZÄ„?) W HISTORII KLUBU.
I jeszcze tabela dla pokazania, jak Smuda uratował Odrę. Klasyfikacja po rundzie jesiennej (bez Smudy):
9. Pogoń 15
10. Górnik 13
11. Odra 13
12. Łęczna 12
13. Lech 12
14. GKS 8
Klasyfikacja na koniec sezonu (ze Smudą):
9. Pogoń 31
10. Polonia 29
11. Górnik 28
12. Lubin 28
13. Odra 24
14. GKS 16