Arkadiusz Onyszko, z którym ciekawy wywiad znajdziecie w innym miejscu na tej stronie, został znowu wyrzucony z duńskiego klubu. Pierwszy duński klub – Odense – wyrzucił Onyszkę za to, że nasz rodak zamknął żonę w piwnicy (nie przez przypadek). A teraz drugi – FC Midtlylland, który przygarnął Arka po przygodach małżeńskich – za to, że autobiografia bramkarza okazała się przesadnie szczera.
W skrócie – Onyszko napisał, że Duńczycy to frajerzy bez charakteru, a wszystko co mają najlepsze (Petera Schmaichela wliczając) zawdzięczają Polakom. Do tego nienawidzi homoseksualistów i blond-dziennikarek-idiotek.
“Wiedzieliśmy o książce, lecz nie podejmowaliśmy żadnej akcji przed zapoznaniem sie z jej zawartością. Teraz po jej przeczytaniu nie widzimy innego wyjścia jak natychmiastowe zwolnienie. Punkt widzenia Onyszki nie pasuje do naszych wartości i nie życzymy sobie, aby młodzież w naszej akademii piłkarskiej brała z niego przykład. Staraliśmy się zrozumieć jego trudną sytuację po skazaniu w lecie za napaść na byłą żonę i wyrzuceniu z Odense i zaoferowaliśmy mu pracę. Niestety nadużył naszego zaufania” – oświadczył klub.
W Danii już raczej Arek nie zagra. A w Polsce? Jakiś czas temu ktoś wspomniał o jego grze w Wiśle. Sam Onyszko skomentował: – Nie jestem pierwszym lepszym “ogórkiem”, w duńskiej lidze zagrałem ponad 350 meczów, mam za sobą występy w europejskich pucharach. Myślę, że moje doświadczenie na pewno by się Wiśle przydało, a czuję się przy tym na tyle młody, że spokojnie mogę jeszcze pograć kilka lat na dobrym poziomie. Jeśli jednak słyszę, że Wisła zrezygnowała ze mnie ze względu na moją kiepską reputację, to chce mi się śmiać. Pół polskiej ligi jest podejrzane o korupcję, część już złapano, a część dopiero złapią, więc o jakiej reputacji my tu mówimy? Olbrzymia część polskich piłkarzy na pewno jej nie ma. A ja miałbym być skreślony za jeden incydent? Coś tu chyba nie tak.