Polska piłka nie wygra wiele na tym, że może mieć swojego przedstawiciela w ścisłych władzach UEFA. Ostatnie pięć lat to i tak mocne zaznaczenie obecności naszego kraju na europejskiej mapie: od EURO 2012, przez finał Ligi Europy na Stadionie Narodowym w 2015 roku, po Młodzieżowe Mistrzostwa Europy, które odbędą się w tym roku (16-30 czerwca). Mimo wszystko możliwe, że Boniek postara się o jeszcze jedno wyróżnienie z okazji 100-lecia PZPN. Jubileusz już w 2019 roku. W grę może wchodzić organizacja Superpucharu Europy – czytamy dziś w Przeglądzie Sportowym.
FAKT
Boniek zadba o najsłabszych.
5 kwietnia na kongresie UEFA w Helsinkach zostanie wybrany nowy skład Komitetu Wykonawczego. Wśród ósemki wyznaczonej do kierowania europejskim futbolem najprawdopodobniej znajdzie się Zbigniew Boniek. Co to oznaczałoby dla polskiego futbolu? Poza większym prestiżem, być może kolejną dużą piłkarską imprezę. Nie łudźmy się jednak, że Boniek będzie w pojedynkę mógł zabezpieczyć interesy polskiego futbolu. Ma za to pomysł, jak pomóc najmniejszym klubom w Europie. (…) Jednym z najważniejszych postulatów jest rozwiązanie problemu “solidarity payment”, czyli przekazywania części pieniędzy (5 proc. kwoty) z transferu do drużyn, które wychowywały zawodnika pomiędzy 12 a 23 rokiem życia. Obecnie szefowie wielu małych klubów mają problemy z wyegzekwowaniem należnych im kwot od dużych graczy lub… nie wiedzą, że cokolwiek im się należy.
Trochę wieści z rynku transferowego
– Tomas Necid zostanie wypożyczony z Bursasporu do Legii. Prawo pierwokupu wyniesie 2 mln euro
– Kucharczyk ma propozycję z rosyjskiej ekstraklasy. Legia nie chce go puścić za mniej niż 1,3 mln euro
– Wisła coraz bardziej hiszpańska – ma zakontraktować Pola Lloncha. Poza tym, dziś na testy medyczne przyjeżdża Bartkowski, a trwają też rozmowy o młodzieżowym reprezentancie Kolumbii Valencii
– Węgierski Szombathely chce skrócić wypożyczenie Mervo z Sionu do Śląska i zaprosić piłkarza do siebie
Kulesza podbija stawkę.
Prezes Jagiellonii Cezary Kulesza złożył nową, wyższą ofertę za Cilliana Sheridana. Właściciele obecnego klubu irlandzkiego napastnika, Omonii Nikozja, mają na nią odpowiedzieć w ciągu kilku najbliższych dni. (…) Ponoć pierwotna oferta oscylowała w granicach 150 tysięcy euro. Teraz prezes i współwłaściciel ma proponować o 50 tysięcy więcej, plus bonu. (…) Okazuje się, że jeżeli Kulesza nie dogada się z Omonią w kwestii odstępnego, to żaden inny piłkarz nie wzmocni ataku drużyny Michała Probierza.
GAZETA WYBORCZA
Ostatnio piłki nie było to w ogóle, dziś – jest element śladowy. Wayne Rooney i nirwana – czytamy felieton Rafała Steca.
Jeśli chcecie poznać przyszłość futbolu, zajrzyjcie do ligi meksykańskiej, w której zawodnicy masowo uczestniczą w urządzanych na boisku seansach hipnotycznych – by strzelać więcej goli lub częściej wygrywać mecze. Klub o groźnie brzmiącej nazwie Jaguares de Chiapas postanowił nie tylko poddać piłkarzy treningowi umysłu, ale jeszcze zaczął relacjonować wszystko na Twitterze, i to w obnażającej detale formie wideo. W ubiegłym tygodniu ujrzeliśmy na przykład Christiana Bermudeza, ze względu na gabaryty znanego też jako Hobbit, przewieszonego bezwładnie przez wyciągnięte ręce terapeuty Luisa Guilléna, wysłuchującego w tej pozie podawanej półszeptem motywacyjnej perory, a następnie uderzającego z rzutu wolnego. I to jak! Zaraz po wybudzeniu, ewidentnie wciąż w transie, ów mikry napastnik odpala widowiskową petardę – nadaje piłce idealną trajektorię, ta mija mur i ląduje w okienku, bramkarz nie ma szans. Skutki zbiorowej kuracji dopiero poznamy, ale mamy już obiecujące doświadczenia. Jesienią przeprogramowywał swoją łepetynę André-Pierre Gignac – wielokrotny reprezentant Francji, wicemistrz Europy, były król strzelców krajowej ligi, po latach w Marsylii przeniósł się do meksykańskiego Tigres – i to wtedy narodziła się nowa moda. Po rozum do głowy poszedł Gignac po hańbiących dla napastnika 862 minutach gry bez wbitego gola, a udał się do nie byle kogo, postawił bowiem na hipnotyzera Johna Miltona – zważcie: identycznie nazywali się autor „Raju utraconego” i adwokat szatana wcielony w Ala Pacino! – czyli specjalistę nadzwyczaj w Meksyku cenionego. Szczegóły terapii chroni klauzula poufności, jednak rezultaty oszałamiają.
SUPER EXPRESS
Lukas Podolski w rozmowie z Super Expressem: Legii bym odmówił. Tylko Górnik!
Jesteś pierwszym piłkarzem Galatasaray od 17 lat, który strzelił pić goli w jednym meczu.
– W historii klubu pięć goli w jednym meczu strzeliło pięciu piłkarzy. Przede mną Mario Jardel. Ja tak skuteczny nie byłem nigdy. W juniorach Koeln strzeliłem cztery gole i raz cztery w reprezentacji Niemiec.
(…)
No, ale załóżmy, że przychodzi zapytanie z Legii. I co odpowiadasz?
– Legia jest najlepszym polskim klubem, grała w Lidze Mistrzów. Rozwija się i bardzo dobrze. Ale ja jestem chłopakiem ze Śląska. Urodziłem się w Sośnicy, wychowałem się na tamtych ulicach, tam są ludzie, którzy dużo mi dali. I tylko tam wyobrażam sobie grę. Chciałbym zagrać w Górniku, zdania nie zmieniam. Inne polskie kluby nie wchodzą w grę. Z szacunku do Zabrza i do tego, co dało mi dzieciństwo.
(…)
Kibice Górnika pytają co jakiś czas, czy rzeczywiście spełnisz obietnicę i zagrasz w tym klubie.
– W Gliwicach mieszka moja babcia, ma ponad 80 lat, czuje się bardzo dobrze. Ja bym chciał, żeby kiedyś przyszła na mój mecz na Górniku. I wierzę, że tak będzie, choć gwarancji dać nie mogę. Teraz są różne kierunki: Chiny, Ameryka. Jeśli będę zdrowy, to mogę 5 lat pograć. Na koniec nie będzie to Real, Bayern ani Barcelona, ale są inne kluby. Górnika nie skreślam.
Czytamy też o czeskim wieżowcu przy Łazienkowskiej.
44-krotny reprezentant Czech Tomas Necid (27 l.) już dziś może zostać piłkarzem Legii Warszawa. Mierzący 191 cm napastnik w ekipie mistrzów Polski zastąpi sprzedanego do PAOK Saloniki Aleksandara Prijovicia (27 l.). (…) – Na razie nic jeszcze nie zostało podpisane. Mamy ustną umowę. Zależy nam na czasie, chcemy go jak najszybciej potwierdzić do gry. Dlatego na razie zostanie do nas wypożyczony na pół roku, a potem usiądziemy do rozmów w sprawie jego wykupienia z Bursasporu – powiedział nam prezes mistrzów Polski Bogusław Leśnodorski (42 l.). Szef Legii dodał, że gdyby z pozyskaniem Necida coś poszło nie tak, to stołeczny klub ma już opracowany plan B, którym będzie ściągnięcie napastnika z Hiszpanii. – Ale nie zakładam takiej opcji. Liczymy na Tomasa – dodał Leśnodorski.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka.
Król szatni wrócił na Łazienkowską.
– Ani przez chwilę nie zastanawiałem się, czy przyjąć ofertę Legii. To jedyny klub w Polsce, do którego bym przyszedł. Znam wszystkich: prezesów, działaczy, trenera, zawodników. Wróciłem do domu – mówi 29-letni obrońca, który w styczniu podpisał czteroletnią umowę. I chce ją wypełnić, a na koniec kariery wrócić na sezon do Igloopolu, którego stadion na 12 tysięcy widzów pokazuje w telefonie komórkowym.
Prezes PZPN Zbigniew Boniek chce zadbać o najmniejszych.
Obecnie wiele małych klubów ma problemy z wyegzekwowaniem należnych im kwot od dużych graczy lub… zwyczajnie nie wie, że cokolwiek im się należy. Powstał raport, który wykazał, że najmniejsi w skali Europy tracą miliony euro. Boniek ma zaproponować, aby to federacja, z której wywodzi się dany zawodnik, w pełni przejęła kontrolę nad procesem rozdzielania solidarity payment. Powód? Banalny. Komunikacja. Ustalenie beneficjentów pięcioprocentowego „bonusu” leży po stronie klubu kupującego. W idealnym świecie wszystko jest dobrze wyliczone i rozdzielone według przepisów. Rzeczywistość pokazuje jednak, że kasa nie spływa do wszystkich. Nawet jeśli klub chciałby się upomnieć o swoje, problemem jest nawiązanie kontaktu. Jeśli solidarity payment kupujący przekazywałby federacji, to ona zajęłaby się całym procesem: od A do Z. Polska piłka nie wygra wiele na tym, że może mieć swojego przedstawiciela w ścisłych władzach UEFA. Ostatnie pięć lat to i tak mocne zaznaczenie obecności naszego kraju na europejskiej mapie: od EURO 2012, przez finał Ligi Europy na Stadionie Narodowym w 2015 roku, po Młodzieżowe Mistrzostwa Europy, które odbędą się w tym roku (16-30 czerwca). Mimo wszystko możliwe, że Boniek postara się o jeszcze jedno wyróżnienie z okazji 100-lecia PZPN. Jubileusz już w 2019 roku. W grę może wchodzić organizacja Superpucharu Europy.
Po ostatnim sparingu Jagiellonii Góralski zachwycił Rosjan.
W spotkaniu z Rostowem Góralski zagrał tak, że po spotkaniu Rosjanie dopytywali się, co to za chłopak z numerem 4? „Góral” już na dzień dobry przedstawił się ładnym wolejem pakując piłkę do siatki. – Dobrze, że mamy takich piłkarzy jak Jacek. To wzór do naśladowania dla młodszych zawodników – komplementował kolegę Emil Łupiński. 21–latek zdobył bramkę na 2:1. Białostoczanie dwa razy obejmowali prowadzenie, lecz rywale z Rostowa doprowadzali do remisu. – Zbyt łatwo daliśmy wbić sobie gola w końcówce. Zabrakło nam cwaniactwa, lecz rywalizowaliśmy z zespołem, który w Lidze Mistrzów ograł Bayern Monachium, a budżet ma liczony w dziesiątkach milionów euro – przypomniał Michał Probierz.
Czy Grecy wykupią Wlazłę?
O wychowanka Radomiaka dopytują greckie zespoły. Piłkarz jest atrakcyjnym kąskiem na rynku transferowym, ponieważ ma niską klauzulę odstępnego. Żeby go wykupić trzeba wyłożyć zaledwie 150 tysięcy euro. – Faktycznie Piotrek ma taki zapis w umowie. Od jakiegoś czasu rozmawiamy z nim i jego agentem o nowym kontrakcie. Ma być korzystniejszy zarówno dla klubu, jak i dla niego – przyznaje prezes Wisły Płock Jacek Kruszewski. – To zapis, który był w jego kontrakcie od kilku lat. Jeszcze z czasów, kiedy przychodził do nas z drugoligowego Radomiaka (w 2013 roku przyp. red.). 150 tysięcy euro, to nie są pieniądze, których nie płaci się w naszej lidze, a co dopiero mówić o klubach zagranicznych. Są jakieś przymiarki tych zespołów, ale mamy nadzieję, że Piotrek przedłuży z nami współpracę. Czy chodzi o kierunek grecki? To sprawy biznesowe, dlatego nie będę komentował tych doniesień – dodaje prezes Nafciarzy.
I nieco ciekawsze pytanie: czy sędziowie chcieli ustawić sparing Pogoni?
Rumuński dziennik „Gazeta Sporturilor” opublikował wyniki własnego śledztwa, z którego wynika, że niezrozumiałe decyzje sędziów nie były przypadkowe. Gazeta podaje, że według Federbet, organizacji non-profit zajmującej się przeciwdziałaniem ustawianiu meczów, sparing Pogoni z Astrą (3:1) był jednym z pięciu podejrzanych rozegranych w ostatnim czasie z udziałem rumuńskich zespołów. Podczas środowej rywalizacji odnotowano dwa nienaturalne skoki zakładów. W pierwszej połowie przy bezbramkowym remisie na to, że w spotkaniu padnie ponad 2,5 gola, w drugiej przy 1:1 na ponad 3,5 bramki. Co więcej, choć oficjalnie arbitrzy mieli być Bułgarami, faktycznie byli… Rumunami. „Gazeta Sporturilor” podaje nazwiska dwóch – Cristian Catana i Laurentiu Nicolae. Dziennikarze skontaktowali się Cataną, który stwierdził, że jest w ojczyźnie, ale nie może rozmawiać. Po kilku minutach przestał odbierać telefon, a jego szef powiedział, że pracownik jest za granicą, jednak nie wie, gdzie konkretnie. Na potrzeby wyjazdu na Cypr Catana miał zmienić wygląd, tyle że dwóch informatorów gazety rozpoznało go na zdjęciu z meczu Pogoń – Astra.