Co za zaskoczenie! Zagłębie Lubin za pośrednictwem swojej strony ogłosiło konkurs na prezesa. I proszę – akurat koło kafejki internetowej przechodził Jerzy Koziński. Pomyślał sobie – a co tam, sprawdzę maila, zagram w pasjansa. I przy okazji rzucił okiem na zaglebie-lubin.pl. Tam informacja o konkursie. I tak to został prezesem!
Oczywiście bez żadnych znajomości, bo konkurs nie był żadnym picem na wodę. Co to, to nie! Koziński swoje CV klecił cztery godziny (mimo że korzystał z gotowych szablonów) i w końcu wysłał. Czekał z niecierpliwością na odpowiedź i oto jest: „Szanowny panie, miło nam poinformować, że to właśnie pan będzie nowym prezesem Zagłębia Lubin”.
PS Koziński to prezes Dolnośląskiego ZPN, co oczywiście nie miało żadnego wpływu na wybór.
Polak zadeklarował. Są chętni, ale transferu zimą nie będzie