Pamiętacie jeszcze, że w 2008 roku miał miejsce mecz reprezentacji Polski z zagranicznymi gwiazdami Orange Ekstraklasy? Dziś pomysł rozegrania takiego spotkania wydaje się być kompletnie irracjonalny, ale – jak widać – kiedyś nie był. Jako że nie mamy co liczyć na podobne starcie, ani na ekstraklasowy All Star Game między gwiazdami rodzimymi, a tymi sprowadzonymi z zagranicy, postanowiliśmy przeprowadzić własny wirtualny pojedynek. Najlepsi gracze jesieni spod bandery biało-czerwonej kontra ci spod obcych chorągwi.
Braliśmy pod uwagę przede wszystkim to, jak zawodnicy zaprezentowali się jesienią i to na tej podstawie wyłanialiśmy zwycięzców na każdej z pozycji. A, gwoli ścisłości – tę ustalaliśmy według pozycji, pod jakimi wyselekcjonowani gracze widnieją w raporcie InStat za rundę jesienną ekstraklasy.
BRAMKARZ: Matus Putnocky vs Arkadiusz Malarz
Tylko jeden z tej dwójki znalazł się w tym roku w tak doborowym towarzystwie:
Oczywiście Putnocky to absolutna czołówka bramkarzy w naszej lidze, jeżeli chodzi o grę nogami, prawdopodobnie nie ma drugiego takiego golkipera w ekstraklasie. W Poznaniu mówią nawet, że gdyby przyszło mu zagrać w polu, dałby sobie radę bez problemu. Ale raz, że stawianie go nad Malarzem, który jesienią zaliczył najpiękniejszy okres w karierze, występując w Champions League i znajdując się wśród bramkarzy z największą liczbą udanych interwencji, byłoby po prostu niesprawiedliwe. A dwa, że cały czas nie potrafimy wyrzucić z głów potwornego błędu, jaki przytrafił się mu w meczu z Jagiellonią, gdy decydował się wyjść na trzydziesty metr przed własną bramką i zaliczył mijankę z Karolem Świderskim.
Punkt dla Polski. 1:0.
LEWY OBROŃCA: Tamas Kadar vs Piotr Tomasik
Gdyby wziąć pod uwagę jedynie efektywność w ataku – tutaj Tomasik zjada Kadara na śniadanie jeszcze zanim ten zdąży zasiąść do stołu. 7 asyst, 2 kluczowe podania, pod tym względem absolutnie forma życia, wychodzą nawyki, które lewy obrońca Jagiellonii nabył podczas gry jako skrzydłowy.
Z drugiej strony – obrońca jest też od tego, żeby bronić, a tutaj akurat Tomasik przegrywa z Kadarem. Różnica jakościowa po zmianie Gumnego na Węgra na lewej obronie Lecha była aż nadto widoczna. Z 18-latkiem na lewej stronie defensywy Lech tracił gola średnio raz na 54 minuty, z Kadarem na tej samej pozycji – raz na 122 minuty. No i trzeba pamiętać, że mówiąc o Kadarze mówimy o podstawowym piłkarzu reprezentacji Węgier.
Mając z tyłu głowy, że za główne kryterium obraliśmy formę jesienią, postawimy plusik przy nazwisku Tomasika.
Punkt dla “naszych” – 2:0 dla Polski
PRAWY OBROŃCA: Cornel Rapa vs Bartosz Bereszyński
Gdyby zestawiać ekstraklasową ekipę stranierich, na prawej obronie byłaby największa posucha. Patrząc na pozostałe nazwiska w podstawowej jedenastce, tutaj wybór dokonałby się między Rapą a Joviciem, wśród pozostałych nawet nie ma sensu szukać. Stawiamy na Rumuna, który znacząco podniósł jakość prawej strony Pogoni i który pokazał, że swego czasu nieprzypadkowo otrzymał parę powołań do kadry Rumunii i był podstawowym bocznym defensorem Steauy. W pojedynku z Bereszyńskim nie ma jednak szans. Legionista osiągnął formę życia, zapracował na transfer do Serie A i na dziś trudno powiedzieć, by ten ruch był jakimś wielkim zaskoczeniem. Ot, naturalna kolej rzeczy dla gracza, który wybił się jesienią mocno ponad ligową przeciętność.
Punkt dla Polski. 3:0.
ŚRODKOWY OBROŃCA: Richard Guzmics vs Michał Pazdan
W tym sezonie Legia z Pazdanem traciła bardzo mało bramek, a dziwnym trafem gdy Michała brakowało w centrum bloku defensywnego, ten kompletnie się sypał. Wymowna jest choćby statystyka czystych kont:
20 meczów z Pazdanem w składzie we wszystkich rozgrywkach – 11 czystych kont (55%)
14 meczów bez Pazdana – 2 czyste konta (14%)
Nie ma w tym przypadku. Renoma wypracowana na Euro, wielomilionowa letnia oferta z Turcji – wszystko to potwierdza bardzo wysoką klasę Pazdana, o którym w niedawnym materiale Kuby Białka jego agent Marcin Lewicki mówił, że gdyby tylko był kilka centymetrów wyższy, w ciemno brałaby go połowa Premier League.
Z drugiej strony mamy (a w zasadzie nie mamy, bo poszedł do Chin) Richarda Guzmicsa, który w Polsce zapracował sobie na renomę jednego z najsolidniejszych stoperów, najbardziej niewdzięcznych dla napastników, gdy trzeba wyjść naprzeciw. Cenimy go bardzo wysoko, ale jednak nie tak wysoko jak Pazdana.
Punkt dla Polski. 4:0.
ŚRODKOWY OBROŃCA: Ivan Runje vs Jan Bednarek
Dwa sporego kalibru odkrycia rundy jesiennej naprzeciw siebie. Runje w duecie z Gutim stworzył drugą najlepszą defensywę ligi – zaraz po tej Lecha Bjelicy z Bednarkiem w centrum. Potrafił też swoje dorzucić z przodu, gdzie parę razy zakotłowało się po jego główkach w polu karnym rywali, co zresztą można powiedzieć również o stoperze Kolejorza, który karierę zaczynał przecież jako napastnik. Tak naprawdę gdybyśmy mieli wybierać jednego z nich do swojego dream teamu, zdalibyśmy się na ślepy los i którykolwiek by nam przypadł – nie bylibyśmy zawiedzeni. Obaj grali jesienią rewelacyjnie, obaj z bardziej lub mniej anonimowych stali się czołowymi defensorami ligi.
Potencjał po stronie Bednarka, umiejętności na dziś – na porównywalnym poziomie. Dlatego remis.
Remis w starciu Runje z Bednarkiem. 5:1 dla Polski.
LEWY POMOCNIK: Adam Gyurcso vs Sławomir Peszko
Oceniając za jeden, najlepszy mecz w rundzie, Gyurcso wytarłby Peszką podłogę. To, w jaki sposób rozsmarował Wisłę Kraków w mniej niż godzinę, to prawdopodobnie jeden z najbardziej spektakularnych występów indywidualnych w historii ekstraklasy. Ale stawiamy na reprezentanta Polski, bo on tę rundę miał znacznie równiejszą. Podeprzemy się też notami, bo one mówią dość sporo:
Gyurcso: średnia 5,10, osiem meczów powyżej wyjściowej
Peszko: średnia 5,63, dziesięć meczów powyżej wyjściowej
Punkt dla Peszki. 6:1 dla Polski
PRAWY POMOCNIK: Miroslav Radović vs Przemysław Frankowski
Za gruby? Za stary? Niech tak będzie. I tak wciągnął ligę nosem. Radović jest niekwestionowaną gwiazdą ekstraklasy, postacią z pierwszego szeregu, jednym z wąskiego grona piłkarzy, których moglibyśmy oglądać od poniedziałku do niedzieli. Widzi więcej, potrafi więcej niż 99% zawodników, których dane nam było oglądać na polskich boiskach w ostatnich latach.
Wybacz Przemek, naprawdę doceniamy świetną rundę w twoim wykonaniu, pewnie najlepszą w życiu i prosimy o więcej. Ale do „Rado” na dziś jeszcze nie masz startu.
Punkt dla zagranicy. 6:2 dla Polski
ŚRODKOWY POMOCNIK: Abdul Aziz Tetteh vs Jacek Góralski
Dwóch graczy dodatkowo zabezpieczających dwie najlepsze – pod względem liczby straconych goli – linie defensywne w kraju. Tetteh, o którym bardzo ciepło wypowiadał się nie tak dawno skaut Arsenalu Tomek Pasieczny:
I Góralski, a więc świeżo upieczony reprezentant Polski. Dwaj gracze na bardzo wysokim poziomie na swojej pozycji, dwa przecinaki, którym nie jest obca szczypta gry do przodu. Porównując tych dwóch chcieliśmy podeprzeć się statystykami (za InStatem):
Odbiory (na 90 minut gry): 8 do 5 dla Góralskiego
Przechwyty (na 90 minut gry): 7 do 7
Pojedynki w obronie (wygrane): 59% do 57% dla Góralskiego
Pojedynki w ataku (wygrane): 71% do 60% dla Tetteha
Celność podań: 89% do 83% dla Tetteha
Za nic nie wiemy, którego można na dziś, za rundę jesienną postawić ponad drugim, dlatego idziemy trochę na łatwiznę i między nimi stawiamy znak równości.
Remis. 7:3 dla Polski
ŚRODKOWY POMOCNIK: Thibault Moulin vs Rafał Murawski
Podobny zgryz mamy na „ósemce”. Murawski to gwarancja solidności, Moulin – pewnie wyższe umiejętności, ale też sporo jesiennych meczów, zwłaszcza za Besnika Hasiego, zwyczajnie przespanych. Piłkarz Pogoni to ten bardziej nastawiony na zdobycie gola samemu (prawie dwa razy więcej strzałów), Francuz z kolei znacznie częściej obsługiwał partnerów dokładnym ostatnim podaniem (4 asysty przy 1 Murawskiego). Obaj grali w tej rundzie na niemal identycznej celności podań, obaj wygrywali niemal tyle samo pojedynków – tutaj różnice są w granicach jednego punktu procentowego.
Jeszcze rzut oka na nasze noty. Murawski – średnia 5,50. Moulin? 5,56. InStat Index za jesień 2016? 258 Murawskiego, 257 Moulina. Zbyt nieznaczne różnice, by jednego wyróżnić względem drugiego.
Remis. 8:4 dla Polski.
OFENSYWNY POMOCNIK: Konstantin Vassiljev vs Radosław Majewski
Przykre to, ale jak w Polsce trudno było znaleźć typową dziesiątkę, tak nadal mamy z tym ogromny problem. Zerkamy w raport InStata, a tam wśród ofensywnych pomocników w pierwszej dziewiątce ani jednego Polaka: Odjidja-Ofoe, Vassiljev, Sławczew, Jevtić, Morioka, Krasić, Aankour, Hofbauer, nawet Kazaiszwili… Do jedenastki wstawiamy Vassiljeva, wybranego zgodnie przez piłkarzy ekstraklasy najlepszym pomocnikiem, zawodnikiem i obcokrajowcem jesieni. Doprawdy nie widzimy, jak ktokolwiek mógłby podjąć rzuconą przez niego rękawicę. Przy całej sympatii dla Radka Majewskiego, który w Lechu nie raz i nie dwa zdążył się pokazać z bardzo dobrej strony – tak jednostronnego pojedynku nie mieliśmy na żadnej z wcześniejszych pozycji.
Punkt dla zagranicy. 8:5 dla Polski
NAPASTNIK: Nemanja Nikolić vs Marcin Robak
Na tej pozycji nic nie liczy się bowiem tak bardzo, jak umiejętność gry tyłem do bramki robienie miejsca partnerom strzelone gole. W przypadku napastników robotę za nas robi więc klasyfikacja strzelców. A tutaj Nikolić pod koniec rundy pojechał po bandzie. Gol z Wisłą Płock, dwa z Piastem Gliwice, hat-trick z Górnikiem Łęczna. Marcin Robak został co prawda wybrany głosami ligowców na napastnika rundy, ale wyboru dokonywano jeszcze przed finałowymi dwoma spotkaniami Nikolicia w koszulce Legii. +5 bramek w tych dwóch spotkaniach przechyla szalę na korzyść „Niko”.
Punkt dla zagranicy. 8:6 dla Polski
***
A jednak. Polska ograła w naszym wirtualnym starciu zagranicę. Co na pewno może cieszyć, bo przecież patrząc na to, kto był jesienią największą gwiazdą ligi, a także jacy inni zawodnicy grali w niej pierwsze skrzypce, mogło się mieć wrażenie, że z ekstraklasy robi się kosmopoliga. Że gdyby nie czary Vassiljeva, Radovicia czy Odjidjy-Ofoe, tydzień w tydzień oglądalibyśmy kopanie się po czołach.
Jedynym, co martwi, są dość pewnie wygrane przez stranierich pojedynki na kluczowych pozycjach w ofensywie. Nie od dziś wiadomo, że wypracowywanie sytuacji strzeleckich i zdobywanie bramek to najtrudniejsze elementy piłkarskiego rzemiosła. I o ile jeszcze na dziewiątce nie ma takiego dramatu, bo Marcin Robak, a wraz z nim także Kuświk, Kownacki czy Niezgoda, dzielnie bronili honoru naszych rodaków, to na „dyszce” jest kłopot. I to nie od dziś.