Nie wiemy, czy ta nieodwołalna decyzja jest już naprawdę nieodwołalna, czy też sprawa licencji dla ŁKS-u Łódź będzie analizowana do skutku. W każdym razie komisja licencyjna pod przewodnictwem byłego piłkarza Cracovii po raz kolejny ostatecznie nie przyznała licencji łodzianom, co oznacza, że na dziś Arka utrzymuje się w ekstraklasie, a Cracovia gra w barażach. ŁKS – w momencie gdy zaczął wychodzić na prostą – został pogrzebany żywcem. Biorąc pod uwagę, że klubów beznadziejnie zorganizowanych nie brakuje, dla nas ta decyzja to skandal.
Bylibyśmy za tym, by ŁKS został wyrzucony, gdyby to była jakaś czarna owca w naszej ekstraklasie. Ale ŁKS po prostu się w to ligowe badziwie wpisuje – piłkarze Ruchu Chorzów czekają na wypłaty, w Polonii Bytom też strajkowano, w Arce Gdynia zaległości w pewnym momencie były olbrzymie, Piast Gliwice pół sezonu grał w Wodzisławiu… Wszyscy licencję dostali, tylko ŁKS nie. Jeden z działaczy nie złożył kompletu dokumentów na czas. W porządku – ten działacz powinien wylecieć na zbity pysk. Ale czy wylecieć z ekstraklasy powinien od razu cały klub? Jest wielce prawdopodobne, że to w prostej linii droga do upadłości.
Drużyna, która w poprzednim sezonie zajęła siódme miejsce i rozegrała kilka heroicznych meczów, spada. Zostaje Arka, która na wiosnę wygrała tylko raz. Prawdziwi faceci, którzy grali w ŁKS cierpią, zostają gdyńscy lalusie. A sam fakt, że wyrok wydawał były piłkarz Cracovii jest w tym momencie dwuznaczny i szkoda, że pan Lewicki nie zdobył się na to, by odsunąć się od orzekania w tej sprawie.
Jest też inny aspekt całego zamieszania. Brak licencji oznacza przeniesienie na ostatnie miejsce w tabeli. A przeniesienie na ostatnie miejsce w tabeli oznacza mniejsze nagrody za dopiero co zakończony sezon. Zamiast dwóch milionów złotych za siódme miejsce, ŁKS dostanie 400 tysięcy za ostatnie. Przecież to absurd! Absurd? Przecież to kradzież!
Wczoraj wieczorem o sprawie napisał na swoim blogu Marcin Adamski. Zachęcamy do lektury.
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT