Bartosz “chyba coś mnie boli” Karwan od lat jest jednym z naszych faworytów. To typowy przykład piłkarza, który kiedyś wyrobił sobie nazwisko i na tym nazwisku jedzie od lat. Co nas dziwi – kolejni trenerzy dają się nabierać, że facet może być przydatny. A nie może, bo ma nie po kolei w głowie, jest zmanierowanym i zblazowanym leniem. Tak z innej beczki – wiecie, że on już trzy lata gra w Arce Gdynia i cały czas… mieszka w hotelu? Nie, to nie jest normalne.
Dzisiaj w “PS” powiedział naszą ulubioną kwestię – “Chyba nikt nie ma wątpliwości, że popełniono błąd w przygotowaniach”. To dlatego Arka dołuje. Nie wspomniał oczywiście, że nie trafił do pustej bramki w meczu z Piastem, choć trafiłoby nawet dziecko. Nie, błąd w przygotowaniach! Typowe zrzędzenie polskich piłkarzy. Piotr Świerczewski we Francji, kiedy czuł, że potrzebuje więcej treningu, wychodził na boisko i biegał. Sam. Ale Karwanowi w życiu by to do głowy nie przyszło. U niego hierarchia ważności jest taka – ładna fryzura, ładna opalenizna, ładny samochód. Może dlatego bilans jego ostatnich ośmiu lat wygląda tak…
2001/2002 – 9 pełnych meczów
2002/2003 – 0 pełnych meczów
2003/2004 – 0 pełnych meczów
2004/2005 – 1 pełny mecz
2005/2006 – 11 pełnych meczów
2006/2007 – 2 pełne mecze
2007/2008 – 11 pełnych meczów
2008/2009 – 5 pełnych meczów
39 meczów. W następnym sezonie jeszcze ze trzy dorzuci, do końca kariery powinien dobić do pięćdziesiątki.