Stare polskie zwyczaje ciągle w cenie. Kibice Górnika Zabrze – niczym ostatnio fani Lechii Gdańsk – odwiedzili na treningu swoich piłkarzy w celu jednoznacznego zasugerowania, że spadek z ligi może oznaczać solidny – że tak się brzydko wyrazimy – wpierdol. Sytuacji przyglądał się prezes Jędrzej Jędrych i stwierdził, że szalikowcy “reagują jak potrafią”. My zapewniamy, że potrafią znacznie mocniej. Henryk Kasperczak stał gdzieś z boku, w miejscu, które mu grzecznie wskazano. Ulubieniec zabrzańskich sprzątaczek nie śmiał protestować.
Na dzień dobry piłkarze musieli założyć koszulki z napisem: “Nie wystarczy tylko biegać lub trochę się starać, z naszym herbem na sercu trzeba zapierdalać”. Całkiem niezłe. Ale i tak zniesmaczony musiał być Damian Gorawski, bo koszulki były raczej “Made in China” i nie miały na sobie znaczka D&G.
Generalnie jedno nam się nasuwa – kibice Górnika Zabrze na sto procent nie czytają “Przeglądu Sportowego”. Gdyby czytali, to by wiedzieli, że jest super. Jeszcze w czwartek “PS” donosił: “Frekwencja na stadionie Górnika Zabrze to fenomen na krajową skalę. Trwa moda na ten zespół, a ostatnio na każdym meczu regularnie pojawia się 18 000 widzów. Fani nie zrażają się słabą grą swoich ulubieńców. Są z nimi na dobre i na złe. Zagrzewają ich do walki krzycząc: “Zagraj Górniku, jak za dawnych lat”. – Jak oni tak śpiewają, to mi chodzą ciarki po plecach – przyznaje podpora defensywy Adam Banaś. Z powodu tego wspaniałego dopingu drużyna legiej gra u siebie”.
Faktycznie – są z nimi na dobre i na złe. Nawet w czasie treningów! No i to hasło – “Zagraj Górniku, jak za dawnych lat”. Jeśli usłyszycie z głośników TV gromkie “wypierdalać”, to nie dajcie się oszukać – to przekłamania na linii.