Odebraliśmy dzisiaj kilka maili z prośbą, byśmy napisali coś o skandalicznej sytuacji z Leo Beenhakkerem. Jak wiadomo, Holender ostentacyjnie gardzi naszym futbolem, a także całkowicie nie poważa sprawowanej przez siebie funkcji. W niedzielę zamiast na meczu Wisła – Legia, widziano go jak pił kawę w Rotterdamie (bój z Rodą Kerkrade). Podobno nawet sam za tę kawę zapłacił. Miał z czego – jego dzienne wynagrodzenie to 9 tysięcy złotych.
Wałkowaliśmy ten temat sto razy. Oczy zaczynają otwierać nawet najbardziej zaślepieni. Napiszemy więc krótko… Leo Beenhakker już wybrał – od naszej kadry, woli Feyenoord. Ale Grzegorz Lato też wybrał – od zdrowego rozsądku woli teatrzyk i robienie z siebie głupka. Ale co tam – stare powiedzonko mówi, że jeden lubi pomarańcze, a drugi jak mu nogi śmierdzą.
A na zdjęciu oczywiście wnuczek Beenhakkera pozdrawia polskich kibiców.