Ciekawa sprawa. Mieczysław Broniszewski, w środowisku piłkarskim zwany “Kaszaną”, wykłada w szkole polskich trenerów, a jednocześnie prowadzi GKP Gorzów Wielkopolski. Wygląda to co najmniej niesmacznie, bo co to za nauczyciel, który sam nie potrafi?
Broniszewski jako trener GKP nie wygrał ani jednego z sześciu meczów (walkowera z Kmitą oczywiście nie liczymy) i jest coraz bliższy spierdzielenia się z pierwszej ligi. Tym razem przegrał 0:3 z Podbeskidziem. Na jego miejscu byśmy dali sobie spokój z kształceniem polskich trenerów, bo moment nie jest do tego najlepszy. Oczywiście, polski futbol miał już sędziego Kowalczyka (tego od meczu Amica – Aluminium w finale PP) odpowiedzialnego za szkolenie arbitrów, ale chyba zmierzamy ku lepszemu, tak?
Broniszewski, w trosce o prestiż (wątpiliwy, ale jednak) uczelni mógłby sobie odpuścić. To mniej więcej tak, jakby Tomasz Zahorski otworzył szkółkę piłkarską i prowadził zajęcia “jak strzelić gola”.