Niesamowity mecz w Premiership. Liverpool przegrywał, wygrywał, znowu przegrywał, aż ostatecznie zremisował. Cztery gole dla Arsenalu zdobył Arszawin, ale niestety też cztery strzały puścił Łukasz Fabiański. Coś dziwnego się z nim dzieje – kiedyś naprawdę popełniał bardzo mało błędów. A teraz? Przy golu numer dwa dla Liverpoolu wbiegł do bramki tak bardzo, że równie dobrze w ogóle mógł usiąść sobie gdzieś za nią – efekt taki sam, bramka zupełnie nie była broniona i wystarczyło skierować piłkę w jej kierunku. Trzecie trafienie Liverpoolu też było do obronienia… Szkoda, bo do przerwy Łukasz naprawdę spisywał się bardzo dobrze, nawet wyśmienicie.
Kapustka prowadzi rozmowy z klubem. Sensacyjny kierunek