Pamiętacie Dario Scuderiego? No dobra, samo nazwisko nie musi mówić wam zbyt wiele. Pamiętacie piłkarza młodzieżowej sekcji BVB, który w meczu Legią Warszawa w UCL doznał urazu zmasakrował sobie nogę w sposób aż niewyobrażalny? Takich rzeczy – jak mawiają internety – się nie odzobacza. Jeśli jednak ktokolwiek z was nie kojarzy, o co chodzi – mała przypominajka z obiektywu Piotra Kuczy (uwaga, naprawdę drastyczne).
Od tamtego meczu minęły już ponad trzy miesiące a dobrych wiadomości dla Dario wcale nie przybywa. Jak czytamy na niemieckim portalu ikz-online – jest naprawdę nieciekawie. Od momentu urazu Scuderi przeszedł już osiem operacji. Tak, OSIEM. Siedem z nich zostało przeprowadzonych przez siedem dni z rzędu. Kolejna – po dwóch dniach odpoczynku. Jedna z nich wypadła nagle, gdy młodemu Włochowi niespodziewanie groziło obumarcie podudzia. MA-SA-KRA.
Najwięksi piłkarscy pechowcy połowy z tych zabiegów nie przechodzą nawet przez całą karierę. Dziś Scuderi nie dość, że w dalszym ciągu nie jest w stanie chodzić, to jeszcze wciąż nie ma czucia w lewej nodze. W artykule czytamy, iż nie czuje kołdry leżącej na jego nodze. Ktoś dotyka jego stopy – ten nie reaguje. Dopiero gdy podczas rehabilitacji wzmocni stopę, będzie mógł – nie, nie chodzić – przejść kolejne operacje. Kiedy to się stanie, lekarze nie mają pojęcia. Może za pół roku, może za dwa lata.
Sytuacja jest naprawdę nieciekawa i diagnoza wyrok wcale nie może dziwić – według lekarzy Scuderi nie ma najmniejszych szans na powrót do piłki. On wprawdzie wciąż wierzy, w niemieckich mediach opowiada o swoim marzeniu, jakim jest zagranie przy Signal Iduna Park, ale możemy się spodziewać, że trzeba będzie jednak przewartościować trochę priorytety. Nawet Joachim Watzke zadeklarował, że BVB zapewni młodemu piłkarzowi wszystko, czego ten potrzebuje do startu w nowe życie.
Paskudna kontuzja, jedna z okropniejszych w ostatnich latach. Minie sporo czasu zanim Dario stanie na nogi. Dosłownie i w przenośni…
Fot. FotoPyK