Historia potrafi zaskakiwać. Dopiero co odczytano wyroki w aferze korupcyjnej, a nas coś podkusiło, aby wpisać w wyszukiwarcie imię i nazwisko sędziego Wiesłara Rodziewicza. To właśnie on orzekał i wymierzał kary. Efekty szukania bardzo ciekawe, takie – jakby to najlepiej ująć – typowo polskie…
Artykuł “Gazety Wyborczej” z 2004 roku: “Sędzia Wiesław Rodziewicz, orzekający w najgłośniejszych procesach prowadzonych w ostatnim czasie we Wrocławiu, został odwołany ze stanowiska przewodniczącego Wydziału Karnego Sądu Okręgowego. To Gazeta ujawniła jego podejrzane interesy”.
I dalej: “W kwietniu napisaliśmy, jak sędzia kupował ziemię z żoną wójta podwrocławskiej Ł»órawiny Zbigniewa W., niegdyś oficera służby bezpieczeństwa, później biznesmena i działacza samorządowego. Od połowy lat 90. toczą się przeciwko niemu w prokuraturze i sądzie różne śledztwa i procesy. Wójt został już oskarżony o paserstwo, sfałszowanie dokumentu i niegospodarność. W 1999 roku siedmiohektarową działkę w Bogunowie kupili do spółki: żona wójta Anna W., sędzia Wiesław Rodziewicz, szef Prokuratury Rejonowej Wrocław Stare Miasto Jarosław Salwa i mecenas Jacek Mościcki, obrońca wójta. To Zbigniew W., negocjował warunki z rolnikiem. (…) Po naszym artykule rzecznicy dyscyplinarni w Sądzie Apelacyjnym i Prokuraturze Apelacyjnej (to tacy korporacyjni prokuratorzy) wzięli pod lupę interesy swoich kolegów. Postępowanie wyjaśniające wobec prokuratora Salwy ciągle trwa. Ale w sprawie sędziego Rodziewicza wszczęto już postępowanie dyscyplinarne. – Opisane przez “Gazetę” fakty dały mu początek, ale pojawiły się jeszcze inne wątki, o których na razie nie mogę mówić – powiedział nam wczoraj sędzia Marcin Cieślikowski, rzecznik dyscyplinarny. – Mogę zdradzić jedynie, że postępowanie jest prowadzone w kierunku uchybienia godności urzędu sędziowskiego”.
Morał niech każdy sobie dopowie.