Piłkarski przegląd dnia

redakcja

Autor:redakcja

18 marca 2009, 16:20 • 4 min czytania

Za dużo się nie dzieje, więc będzie krótko…

Reklama

– To co widzicie wyżej, to oczywiście bramka Stali Sanok na Łazienkowskiej. Legioniści grali jak ostatnie pierdoły – co mogłoby sugerować, że naprawdę nimi są, bo przecież zapewniali, że nie zlekceważą przeciwnika. A goście przy stanie 2:1 dla zespołu Jana Urbana mieli jeszcze słupek. Publiczność szydziła, a wspomniany Urban się wkurzał, że ktoś nie docenia jego wspaniałego zespołu. Drogi Janku, my doceniamy, że ostatecznie udało wam się wbić więcej bramek niż ten facet, co na co dzień nalewa paliwo na stacji Orlenu w Sanoku.

Reklama

– A co do meczu Legia – Stal, rozwalił nas reporten nSportu, który zapytał, czy to dlatego Pance Kumbev gra w tym meczu, bo jako jedyny sprawdził się w Białymstoku (a dodajmy, że na Stal Legia wystawiła głównie rezerwowych). Odpowiadamy dociekliwemu dziennikarzowi – nie, nie dlatego. Zagrał, ponieważ na poważniejsze mecze się nie nadaje. Chociaż jak pokazało to spotkanie, na mniej poważne też nie.

– Sprawa „Majewski w reprezentacji Polski” jest rozwojowa. I niestety rozwija się w złym kierunku. Stefan przemówił: – Z tego co usłyszałem, najbliższe zgrupowanie jest początkiem naszej współpracy, która będzie kontynuowana w kolejnych miesiącach… Leo chyba ma ten sam klucz przy doborze sztabu, co przy doborze piłkarzy – brać najgorszych.

– Na ten temat zabrał głos też Grzegorz Lato. I stwierdził: – Znam Stefana od lat i wiem, że jego obecność w sztabie może okazać się strzałem w dziesiątkę… W dziesiątkę? Aż dziesięciu reprezentantów zostanie odstrzelonych, przeniesionych do rezerw, zesłanych w niebyt?

– W ŁKS myślą o strajku. Zupełnie bez sensu to sobie wykombinowali. Po trzech wygranych z rzędu działacze mogą pomyśleć: – A niech strajkują, i tak się w zasadzie już utrzymaliśmy! Co oczywiście nie jest prawdą, bo przydałoby się do końca sezonu zdobyć jeszcze ze trzy punkty.

– Bardzo oryginalne powitanie ma w swoim telefonie nagrane Manuel Arboleda. Kiedy ma wyłączony telefon, słychać jak mówi po polsku: „Cześć, nie mogę rozmawiać. Jestem na treningu, kurwa mać!”. W ogóle „sekretarki” naszych piłkarzy to temat na oddzielną opowieść. A i muzyczki puszczane w czasie oczekiwania na połączenie bywają niezłe. Piotr Włodarczyk miał nastawione: „Królowie życia, mówią tak, królowie życia – on i ja”. Piotrek chyba nie wsłuchał się w następny wers, bo brzmi on tak: „Co z nas zostanie? Parę nut, na wietrze pył, więcej nic”.

– Trener St. Etienne Alain Perrin stwierdził: – Puchar UEFA tylko nam przeszkadza, dlatego nawet nie będzie próbwać wyeliminować Niemców… Dość oryginalne stwierdzenie przed meczem z Werderem Brema. Chyba ostatecznie można uznać UEFA – podobnie jak nasz Puchar Ligi – za puchar śmietnika. Bukmacherzy za awans Werderu płacą 1,22 do 1. Pierwszy mecz Niemcy wygrali 1:0.

– Piotr Reiss chce rozegrać pożegnalny mecz w barwach Lecha. – Teraz tylko o tym marzę, bo przecież mogę ludziom spojrzeć prosto w oczy. Fizycznie jestem w dobrej formie. Wszystko zależy od zarządu klubu – powiedział. Piotrku, mamy dla ciebie złą wiadomość – ten proces skończy się za jakieś pięć lat. Sam wiesz, ile będziesz miał wtedy lat. Przykro nam, ale w lidze już nie zagrasz.

– Ireneusz Jeleń na łamach „PN” o swojej zdolności porozumiewania się po francusku: – Szczerze przyznam, że olałem ten temat. Wiem, że źle zrobiłem. Ale naprawdę nie mam wielkiego drygu do języków, a poza tym kiedy leczyłem kontuzję kręgosłupa, to byłem już tak tym wszystkim rozgoryczony, że zwyczajnie przestało mi zależeć. Efekt jest taki, że zamiast po blisko trzech latach pobytu mówić biegle po francusku, potrafię jedynie porozumieć się w podstawowych sprawach. Na szczęście sześcioletni synek radzi sobie dużo lepiej. Skubaniec wszystko łapie. Może dlatego, że chodzi już do przedszkola i ma stały kontakt z francuskimi rówieśnikami… Drogi Irku, co do ostatniego zdania mamy pytanie – a ty czasem nie chodzisz do klubu i nie masz kontaktu z Francuzami?

– Słusznie na łamach „PS” zauważono niekonsekwencję Leo Beenhakkera. Niedawno stwierdził, że holenderscy dziennikarzy tym różnią się od polskich, że piszą tylko prawdę. A kiedy teraz właśnie ci holenderscy dziennikarze donoszą, że Leo już pracuje dla Feyenoordu, a od lipca ma podpisać 2,5-letni kontrakt, to jakoś nasz Benek milczy.

– Od meczu z ŁKS każdy z nas powinien częściej patrzeć w lustro, żeby znaleźć odpowiedź czy faktycznie chce zabiegać o najwyższe laury – powiedział Piotr Dziewicki. My mamy inną propozycję – Piotruś, spójrz w lustro, czy czasem nie czas udać się do fryzjera (tego prawdziwego oczywiście).

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama