– Trenerka nadal mnie kręci, choćby ze względu na to, że do prowadzenia 500 meczów w ekstraklasie brakuje mi 14. Tylko niech pan napisze, że nie to mnie nakręca, bo zaraz ktoś pomyśli, że Smuda pojedzie do Górnika poprawiać sobie statystyki. Mam poprawić statystyki, ale Łęcznej! – mówi Smuda w “Fakcie” i “Przeglądzie Sportowym”. Ten ananas znowu na ławce trenerskiej? Nie możemy się doczekać!
FAKT
Tomasz Jodłowiec dostał wolne i nie jest przewidziany do udziału w meczu z Górnikiem. Chciałoby się powiedzieć: wreszcie.
– Nie był w dobrej formie, dlatego zrobiliśmy mu dokładne badania. Potrzebował odpoczynku, a jest zbyt pożytecznym zawodnikiem, by władować go na minę. Liczę, że od początku okresu przygotowawczego będzie do mojej dyspozycji i wróci na wysoki poziom – tłumaczy szkoleniowiec mistrza Polski. (…) Z informacji Faktu wynika, że sytuacja Jodłowca w Legii nie jest stabilna, a działacze biorą pod uwagę transfer piłkarza do klubu z zagranicy. Wszystko zależy od ofert, jakie trafią na stół szefa klubu w styczniu i od chęci piłkarza na zmianę otoczenia. Na dłuższą metę rola zmiennika z pewnością nie będzie mu odpowiadała, a o powrót do pierwszego składu może być bardzo trudno.
Lewy zgarnie niewiarygodną kasę. W przeliczeniu na złotówki – 66,5 miliona rocznie.
Poprzednia umowa naszego napastnika obowiązywała do 2019 roku, ale już od początku tego roku szefowie Bayernu chcieli przedłużyć kontrakt, żeby zakończyć wszystkie spekulacje i podchody, przede wszystkim szefów Realu Madryt. Podpisując nową umowę, nasz napastnik podjął decyzję, że najlepsze lata kariery chce spędzić w Niemczech. Gdy kontrakt się skończy, Lewy będzie miał prawie 33 lata. Lewandowski do Bayernu przeszedł latem 2014. W 122 meczach strzelił 89 goli. Z Bayernem został dwukrotnie mistrzem Niemiec, raz zdobył krajowy puchar, a w minionym sezonie został królem strzelców Bundesligi, zdobywając 30 bramek. Na razie nie udało mi się zrealizować wielkiego marzenia, jakim jest triumf w Lidze Mistrzów.
Na ławkę trenerską wraca Franz Smuda. Ma objąć Górnik Łęczna.
9 marca 2015 roku – w tym dniu po raz ostatni Smuda był trenerem zespołu ekstraklasy. Został zwolniony z Wisły. Później pozostawał bez pracy. – Mogłem ją podjąć właściwie natychmiast, lecz do ostatnich dni pomagałem w opiece nad chorą matką, dlatego nie rozważałem żadnych propozycji – wyjaśnia selekcjoner reprezentacji w latach 2009-2012. Później czekał na efekt działań zagranicznej agencji menedżerskiej szukającej mu posady za granicą. Przez moment media przymierzały go też do Widzewa, lecz w klubie, w którym dwie dekady temu odnosił sukcesy, miałby sprawować funkcję dyrektorską. – Trenerka nadal mnie kręci, choćby ze względu na to, że do prowadzenia 500 meczów w ekstraklasie brakuje mi 14. Tylko niech pan napisze, że nie to mnie nakręca, bo zaraz ktoś pomyśli, że Smuda pojedzie do Górnika poprawiać sobie statystyki. Mam poprawić statystyki, ale Łęcznej! – kończy trener.
GAZETA WYBORCZA
Afera pedofilska w Anglii ma już 700 ofiar.
– Zgwałcił mnie może 50, a może 100 razy. Zaczęło się od dotykania w samochodzie, zabaw w drodze na trening, gdy miałem dziewięć lat. Do penetracji doszło, gdy nocowałem u trenera. Stracił zainteresowanie mną, kiedy skończyłem 12 lat i moje ciało się zmieniło. Wyruszył na poszukiwanie świeżego mięsa – opowiadał w telewizji BBC 44-letni obecnie Chris Unsworth, który rzucił futbol, zanim wyrósł z wieku juniora. Nie wytrzymał psychicznie.
On też padł ofiarą Barry’ego Bennella, o którym miesiąc temu opowiedział Guardianowi wspomniany Woodward, o rok młodszy od Unswortha były zawodnik Sheffield Utd i Bury. Oskarżył swego opiekuna o trwające trzy lata molestowanie. Opiekuna już trzykrotnie skazywanego na więzienie za przestępstwa seksualne na nieletnich, który jako trener młodzieży w Crewe Alexandra zapraszał chłopców do wiejskiego domu wyposażonego jak „wyspa skarbów, przestrzeń wyjętą z dziecięcych marzeń”. Bennell trzymał nawet w klatce małpkę, by kusić podopiecznych. A jeśli to nie działało, wykorzystywał swoją władzę nad nimi. – Posługiwał się strachem, by być pewnym, że nikomu nie powiem. Jeśli go zawiodłem, nie wystawiał mnie do składu. Groził, że może doprowadzić do tego, iż moje marzenie o profesjonalnej karierze się nie spełni. Byłem bez przerwy szantażowany emocjonalnie – wspominał Woodward.
SUPER EXPRESS
Janusz Kowalik opowiada o drużynie Ajaksu.
Jak zmienił się Ajax przez te dwa lata? Jest mocniejszy czy słabszy?
Nie sądzę, aby był mocniejszy od tamtej drużyny, prowadzonej wtedy przez Franka de Boera. Jest nowy trener, Peter Bosz, drużyna nie jest jeszcze do końca zgrana. Ale mają kilka „perełek”, które będą dużym zagrożeniem dla Legii.
Kogo ma pan na myśli?
Udało im się znaleźć nowego Milika. To młodziutki Duńczyk, Kasper Dolberg. Olbrzymi talent, na poziomie Arka, a jeszcze bardziej bramkostrzelny. Przy tym poukładany, ma 19 lat, a zachowuje się jakby miał 25. Za 2-3 lata Ajax skasuje za niego miedzy 20 a 30 mln euro. I proszę to napisać bez znaku zapytania, bo to pewne.
Jak wyliczył Superak, kontrakt Lewego będzie największym w historii polskiego sportu.
Poprzednia umowa wiązała go z zespołem mistrzów Niemiec do 30 czerwca 2019 roku, lecz już od dłuższego czasu mówiło się, że dojdzie do jej przedłużenia z obecnym pracodawcą. Spekulowano, że będzie zarabiał łącznie z bonusami ok. 18 milionów euro i stanie się najlepiej zarabiającym zawodnikiem Bundesligi, a na pewno w drużynie. Możemy to potwierdzić, z małą różnicą – będzie jednak inkasował aż 20 mln euro rocznie!
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka:
Temat dnia – Lewandowski i jego kontrakt oraz kabaret związany ze Złotą Piłką.
Niska pozycja Lewandowskiego zaskakuje, bo pod względem statystyk i wywalczonych trofeów nie wyglądał gorzej niż w 2015 roku. Wówczas strzelił 49 goli (w tym roku ma jeszcze dwa mecze, by pobić ten wynik) i zajął czwarte miejsce. Teraz konkurencja była nieco większa, bo poza dominującym od lat duetem Cristiano Ronaldo – Leo Messi, świetnie radził sobie Anoine Griezmann, król strzelców EURO 2016 i gwiazdor finalisty Ligi Mistrzów Atletico. Jeszcze lepiej niż przed rokiem grał Luis Suarez, bardzo wysoki poziom utrzymał Neymar, znakomitą formą imponował Gareth Bale, as reprezentacji Walii, sensacyjnego półfinalisty EURO. U bukmacherów tych sześciu piłkarzy miało wyższe notowania niż Polak. Ale już siódme miejsce zdawało się w zasięgu naszego rodaka. U “buków” podobnie stały tylko akcje dwóch Francuzów Paula Pogby i Dimitriego Payeta. Miejsce w dziesiątce wydawało się więc bardzo prawdopodobne. Za sprawą stosunkowo niewielkiej grupy dziennikarzy głosujących na Vardy’ego, Mahreza czy Rui Patricio, Lewandowski przeżył jednak pewne rozczarowanie.
Jagiellonia świetnie radzi sobie na wyjazdach, zebrała na boiskach rywali 60% całego dorobku. Kiedyś nie było to takie oczywiste…
Probierz wyczyniał cuda, by w końcu przywieźć trzy punkty z wyjazdu. Piłkarze zamieniali się miejscami w autokarze, autokar zmieniał zwyczajową trasą, wybierali inny niż zwykle hotel. Szkoleniowiec zaprzęgł do pomocy nawet rodziców Grosickiego. Matka zawodnika powiedziała kiedyś, że kiedy jest na meczu Kamila, Jaga wygrywa, więc Probierz poprosił skrzydłowego, by ściągnął swoich najbliższych ze Szczecina do Wodzisławia (ok. 500 km) na mecz z Odrą – swoją obecnością mieli “odczarować” obcy stadion. Rodzice nie byli zachwyceni, bo przecież kawał drogi, ale pojechali. Na miejscu czekała ich niespodzianka, bo Probierz… nie wstawił do pierwszego składu “Grosika” i Frankowskiego. Wpuścił ich dopiero po przerwie i obaj uratowali remis 2:2, ale obecny pomocnik Rennes mocno się zdenerwował i zapowiedział, że nie będzie robił z rodziców talizmanu.
Czas Łukasza Brozia w Legii dobiega końca.
Zimą zawodnik Legii zapewne nie odejdzie, bo działacze biorą pod uwagę zagraniczny transfer Bereszyńskiego, o którego stara się m. in. angielska Aston Villa. Dla Brozia przeznaczona jest jednak rola zmiennika. Tym bardziej, że w zespole ma się pojawić konkurent dla Hlouska na lewej obronie, co jeszcze bardziej zmniejszy szanse na regularne występy. – Rywalizacja jest u nas ogromna, nie każdy piłkarz może spełniać swoje ambicje – mówi prezes Bogusław Leśnodorski. Broź jest jedynym piłkarzem z kadry pierwszej drużyny, który nie wystąpił w fazie grupowej Ligi Mistrzów. (…) Wszystko wskazuje na to, że choć były piłkarz Widzewa ma ważną umowę z Legią, jego czas przy Łazienkowskiej nieuchronnie zbliża się do końca. 31-letni zawodnik najlepsze lata kariery ma już za sobą, dlatego szefowie klubu zdają sobie sprawę, że po sezonie będzie ostatni moment, by cokolwiek na nim zarobić. A Broź przed zakończeniem kariery chętnie spróbowałby sił za granicą.
Pasją Vladislavsa Gabovsa jest… fizyka.
W szatni koledzy dziwnie się na niego patrzyli, kiedy mówił im, co robi w wolnym czasie. Zamiast grać na konsoli czy oglądać filmy i seriale, Vladislavs Gabovs po treningu siadał przy biurku i rozwiązywał zadania z fizyki. W 2012 roku obrońca Korony rozpoczął naukę na Uniwersytecie Łotewskim w Rydze. Kierunek: fizyka. Rodzaj studiów: dzienne. – Nauki ścisłe od zawsze interesowały mnie bardziej niż humanistyczne – tłumaczy swój wybór Gabovs. Obrońca pewnie nie trafiłby na uczelnię w wieku 25 lat, gdyby nie kontuzja, która mogła zakończyć jego karierę i pomoc, jaką zaoferowali mu działacze FS Metta, klubu ściśle współpracującego z UŁ. – Pod koniec 2011 roku, podczas jednego z ligowych meczów, złamałem nogę. Uraz był na tyle poważny, że potrzebowałem dwóch operacji, by wrócić do zdrowia. Zacząłem się zastanawiać, czy jeszcze kiedykolwiek zagrał w piłkę – opowiada piłkarz. Gabovs doszedł do wniosku, że lepiej dmuchać na zimne i zabezpieczyć się na wypadek, gdyby miał już nie wrócić na boisko. Powrót do szkolnej ławy po pięciu latach przerwy, zwłaszcza na początku, nie był łatwy. – Znajomi śmiali się ze mnie, że jestem dziadkiem. Na roku byłem najstarszy, bo pozostali rozpoczęli naukę tuż po skończeniu liceum. Pewne rzeczy musiałem szybko sobie przypomnieć, żeby nie odpaść już po pierwszym kolokwium, ale jakoś mi się udało. Po otwarciowym semestrze miałem siódmy wynik na roku. Studiowało ponad 60 osób, więc chyba nie mam czego się wstydzić – wspomina.
Fot. FotoPyK