Informowaliśmy nie tak dawno o Jerzy Taladze – człowieku, który niegdyś pisał opracowania o różnicach między taktyką WM i brasilianą, a teraz – jakieś dwieście lat później – wypowiada się na temat trenerów reprezentacji Polski. Nie mamy nic przeciwko starszym panom, o ile podążają z duchem czasu. Talaga – jak to określiłby Leo Beenhakker – nie nadąża.
No i przegapiliśmy prawdziwą perełkę, o której pisał kilka dni temu “Fakt”. Otóż istnieje coś takiego jak kwartalnik “Trener”, wciskany wszystkim szkoleniowcom w Polsce. Nie będziemy rozpisywać się, jak ciekawy to magazyn (bleee). Napiszemy tylko, że jeśli kiedyś w toalecie będziecie mieli do wyboru “Poradnik Wędkarza” oraz “Trenera”, to do czytania wybierzcie to pierwsze.
Ale do rzeczy… Talaga jest szefem “Trenera” (mamy przeczucie, że nikt tego kwartalnika nie zamknął, bo nie wiadomo, jak to staruszkowi powiedzieć) i na jego łamach radzi dzisiejszym szkoleniowcom, jakie przeprowadzać treningi. Aktualnie w modne są takie metody jak…
1. Piłkarze lepią bałwana, ozdabiają go nosem z marchewki itd. Później dokonuje się wyborów najładniejszego bałwanka. Pomaga w integracji.
2. Piłkarze kładą się plecami na śniegu i wykonują “skrzydła orła”. Potem mogą sprawdzić, jakie wzory udało się im stworzyć.
3. Granie w hokeja. “Do niedawna niektórzy piłkarze dawnego ZSRR i dawnej Czechosłowacji byli czynnymi zawodnikami drużyn hokejowych, a nawet reprezentantami kraju w tej drugiej dyscyplinie”. Heh, do niedawna – pojęcie względne, co?
Nie jest specjalną tajemnicą, że ludzie na stare lata często dziecinnieją. Ale, choć to może brutalne, należy im wówczas zabrać maszynę do pisania (bo przecież nie komputer). Albo po prostu tego nie drukować, pan Jerzy i tak by się nie zorientował, a wstydu byłoby mniej.
PS. Na stronie PZPN radzimy uaktualnić dział na temat pisma “Trener”. W składzie redakcji można znaleźć jeszcze Ryszarda Kuleszę, który od roku nie żyje.