Gdyby ktoś wpadł na pomysł nakręcenia serialu na podstawie losów Yayi Toure od momentu, w którym jasne stało się, że jego nowym szefem będzie Pep Guardiola, co najmniej trzy rzeczy byłyby pewne…
Po pierwsze: materiału miałby pod dostatkiem.
Po drugie: nie byłaby to produkcja najwyższych lotów.
Po trzecie: w polskim tytule dzieła słowo “jaja” mogłoby paść więcej niż raz.
Minęły ledwie dwa tygodnie od momentu, w którym w końcu był na ustach piłkarskiej Anglii z powodu gry w piłkę. Przypomnijmy, oczywiście w skrócie: na pieńku z menedżerem miał już od czasów Barcelony, w unormowaniu stosunków – delikatnie rzecz ujmując – nie pomagał rozgadany agent piłkarza, w rezultacie po wielu bitewkach nie pojawiał się w składzie City, nie został nawet zgłoszony do rozgrywek Ligi Mistrzów. Posypał głowę popiołem, w 12. kolejce po raz pierwszy wystąpił w meczu Premier League. Wrócił w wielkim stylu, wygrał drużynie mecz z Crystal Palace, po czym zbijał piątki ze swoim “wrogiem” jak gdyby nigdy nic…
Bez dwóch zdań – to moment zwrotny, całkiem przyjemna historia. Toure dostał też 90 minut w kolejnym meczu z Burnley, gdzie wypadł trochę słabiej, a w sobotnim spotkaniu z Chelsea pojawił się na placu na 12 minut. Jak się jednak okazuje w międzyczasie dostarczył kolejnych powodów, aby w niego zwątpić. Jeszcze raz wylądował na dywaniku u swojego szefa – trzy dni po swoim drugim występie w Premier League w godzinach nocnych został zatrzymany przez angielską policję za jazdę na podwójnym gazie.
Sprawy nie udało się zamieść pod dywan, prócz tego, że Toure znów naraził na szwank swoją karierę w klubie z Manchesteru, czekają go konsekwencje karne, rozprawa ma się odbyć w przyszłym tygodniu.
Jeśli teraz kręcicie głową z myślą, że coś wam się tu nie zgadza, to jest to uzasadnione zachowanie. Możliwe, że pamiętacie tę ciekawostkę – Toure po jednym z meczów odmówił przyjęcia szampana, nagrody dla najlepszego gracza. Jak mówiła oficjalna wersja ze względów religijnych w ogóle nie pije alkoholu.
Może mu się pozmieniało. Tak czy siak, nawet jeśli teraz Iworyjczyk – na co wszystko wskazuje – nie zostanie odsunięty od składu, to wydaje nam się, że puenta tej historii nie będzie banałem. Żadne “żyli długo i szczęśliwie” nie wchodzi w tym przypadku w grę.