Jeśli mielibyśmy obstawiać to pewnie Szymon Marciniak nie wspomina tej jesieni najlepiej zawodowo – popełniał błędy w lidze i potrzebował chwili czasu, żeby wrócić na właściwe tory. Jednak chyba rzeczywiście wajcha została już przestawiona, spotkanie Bruk-Betu z Zagłębiem gwizdał bardzo dobrze, a teraz pojawiła się jeszcze jedna pozytywna wiadomość. Polak i jego ekipa będą sędziować spotkanie Realu z Borussią.
Brzmi bardzo prestiżowo i tak rzeczywiście jest, bowiem w tej serii gier to najciekawszy mecz. Zostaje jeszcze Bayern-Atletico (na marginesie, ich pierwsze spotkanie prowadził właśnie Marciniak), lecz tamta para, choć pod względem marek wygląda równie okazale, to jest już meczem o pietruszkę, karty zostały rozdane. Hiszpanie zajmą pierwsze miejsce w grupie, Niemcy drugie. W przypadku gwizdanego przez Marciniaka spotkania nic jasne jeszcze nie będzie, walka o pierwsze miejsce wciąż trwa. A chyba nie trzeba nikogo przekonywać, jak często przydatne w Lidze Mistrzów okazuje się być rozstawienie, zresztą dla Realu na pewną ujmą byłoby ustąpić komuś miejsca w fazie grupowej. Tym bardziej Marciniakowi warto gratulować, bo UEFA obdarza go sporym zaufaniem.
Rodzi się pytanie – skoro dostał tak ważne spotkanie teraz, na jak dużo może liczyć wiosną? W zeszłym sezonie kończył gwizdać Ligę Mistrzów na spotkaniu ćwierćfinałowym i w tej edycji dobrze by było choćby taki wynik powtórzyć. Jednak na pewno nie ma co się też podpalać, Marciniak to mimo wszystko jeszcze młody sędzia, ma 35 lat, w poprzedniej edycji rozgrywek półfinały sędziowali panowie kręcący się koło 40-tki na liczniku. Co innego Liga Europy – tam Polaka do półfinału już wpuszczono.
W każdym razie, Marciniak jest na dobrej drodze. Jeśli zaliczy jutro dobry występ, może tylko przyspieszyć.
Fot. FotoPyk