Pani przedszkolanka, aktualnie zarządzająca Ruchem Chorzów – czyli Katarzyna Sobstyl – znów nas zaskoczyła. Odpuszczamy już jej tak skomplikowaną sprawę jak giełda, choć dokładnie każdy poza nią wiedział, że wejście Ruchu na parkiet musi się skończyć katastrofą (na górze widać, jak zmieniała się cena akcji). Zostańmy przy rzeczach bardziej przyziemnych…
Prezes Ruchu mówi tak: – Ostatnio liczyliśmy jednak, że finansową szansą dla Ruchu będzie organizacja sobotnich Wielkich Derbów Śląska. Tymczasem powrót zimy wymusił na nas zakup łopat, soli, powołanie sztabu antykryzysowego, czyli poniesienie dodatkowych kosztów.
Hmm… Zakup łopat, soli? Sprawdziliśmy – łopatę do śniegu można kupić za 9 złotych. Ile takich łopat mógł kupić klub? Dziesięć, dwadzieścia, sto?! Dobra, niech będzie, że sto (choć sądzimy, że raczej chodziło o piętnaście). No to mamy całe 900 złotych. Sól drogowa? 63 grosze za kilogram. Ile jej potrzebowali? Sto kilo? No to całe 63 złote! Sztab kryzysowy? Spytalibyśmy, czy czasem ktoś postradał zmysły, ale tego akurat jesteśmy w stu procentach pewni.
Podsumujmy – na mecz z Górnikiem Ruch sprzeda ponad 40 tysięcy biletów. Jeśli średnia cena biletów to około 25 złotych (a mniej więcej taka jest), to przychód wyniesie milion złotych. Do tego sprzedaż reklam, gastronomia… Więc do cholery o jakich łopatach ta przedszkolanka mówi? Czy naprawdę nie można PRZEZ SEKUNDĘ zastanowić się nad sensem wygadywanych słów? Tak wiele nie wymagamy.