Jak już pisaliśmy w przeglądzie dnia, Legia po najszybszych testach świata odstrzeliła Nikitę Andriejewa z Levadii. Udało nam się dotrzeć do pamiętnika tego piłkarza…
Poniedziałek. Przyjazd do Warszawy i dzień pierwszy testów. Na ten dzień zaplanowano ćwiczenia na siłowni. Nie jestem wielki, może podniosę troszkę więcej niż Messi, ale na pewno nie tyle, co ten wielki murzyn z Legii. Ale chyba nie o to w piłce chodzi? W każdym razie dźwigam te ciężary i dźwigam. Zrobiłem też 200 brzuszków. Niektórzy się ze mnie śmieją, że chuchro ze mnie, a ja wciąż czekam, aż dadzą mi piłkę.
Wtorek. Dzisiaj zagraliśmy sparing z młodymi piłkarzami Legii. Od rana cieszyłem się na ten występ, ale niestety – nikt nie podał mi piłki. Kilka razy tylko przefrunęła mi nad głową, ale przecież gdzie ja i gra głową? Tak naprawdę to przesadziłem, że nikt mi nie podał piłki. Ze trzy razy ją miałem, ale nie za bardzo coś mogłem zrobić. No i warunki do gry fatalne. Ale w następnych dniach będzie lepiej!
Środa. Siatkonoga. Znowu nikt ze mną nie gadał. I nawet na siatkonodze specjalnie mi nie podawał. Dopiero potem przyszedł do mnie dyrektor sportowy i powiedział, że mogę wracać do siebie, bo jestem za słaby. Powiedziałem, że jak chcą, to mógłbym pokazać, jak gram w piłkę (bo do tej pory nie miałem okazji), ale ten pan powiedział mi, że już i tak za długo tu byłem. Odstrzelono nie tylko mnie. Jeszcze jakiegoś murzyna, który podobno testowany był przez dwa miesiące. Wow, nieźle. Dwa miesiące trzymali gościa i na koniec powiedzieli mu, że nie umie grać. To ja już wolę te moje testy.