Zła wiadomość – wydaje się, że Leo Beenhakker jest klinicznym kłamcą. Dobra – to da się leczyć. Oczywiście, nie jest łatwo się przemóc i zacząć chodzić na terapie, dla człowieka w tym wieku to upokarzające, ale czasami konieczne. Jeśli selekcjoner reprezentacji Polski chce, jesteśmy w stanie znaleźć i opłacić mu odpowiedniego specjalistę, który się nim zajmie. Prawda go wyzwoli – może przestanie chodzić taki spięty?
Beenhakker kłamie tak często, że już nawet nie pamięta, co naopowiadał wcześniej. Przez to, że nie jest w swoich opowieściach konsekwetny, notorycznie się podkłada. Teraz na łamach “PS” stwierdził: – Sunderland i PSV też chciały, ale odpowiedziałem im jasno – jestem zainteresowany prowadzeniem reprezentacji Polski.
A przecież dopiero co Leo twierdził, że to wszystko wymysły mediów. Oburzał się. Ba, kpił nawet: – Tylko nie to! Znowu? Ostatnio był Sunderland, później PSV, a teraz Feyenoord. A jak jutro zwolnią Mourinho, to też zadzwonicie?
Jak sądzicie – kłamał teraz, że pojawiły się oferty, czy wtedy, że ich nie było. Trochę być w ciąży, a trochę nie raczej się nie da…