Podkręcony strzał lecący w samo okienko bramki – uderzenie prawie nie do obrony. Nikt tego nie wyłapie, a do skubnięcia piłki chociaż opuszkami palców potrzeba niesamowitego kota. Gdy na taki strzał zdecyduje się Florian Kringe, u którego lewa noga wielki atut, jest praktycznie po ptakach.
Kringe był świetnie rokującym piłkarzem z nadziejami na zostanie wielką gwiazdą. Kibice śledzący zespoły juniorskie i rezerwy Borussii rozpływali się nad jego talentem i byli zakochani, a przynajmniej zauroczeni w lewej nodze Niemca. Ostatecznie spędził w BVB ponad dekadę z krótkimi przerwami na wypożyczenia, jednak nie przebił się do reprezentacji ani nie zawładnął Bundesligą. Po karierze zostało mu to nagranie, które jest dla niego pewnie jedną z cenniejszych pamiątek. Chodzi o gol z Hamburgiem, gdy holował piłkę na skrzydle, rozpędził się i zszedł w lewo, po czym przepięknie strzelił w samo okno. Petarda!