Reklama

Świetna lekcja piłki od Legii dla dzieciaków: interesy ponad obietnice!

redakcja

Autor:redakcja

25 listopada 2016, 13:05 • 4 min czytania 0 komentarzy

Już w najbliższy weekend odbędzie się turniej Legia Cup w kategorii wiekowej U-11, na który zjadą się światowe potęgi – m.in. Juventus i Manchester United. Dla dzieciaków z rocznika 2006, trenujących w warszawskim klubie nawet od trzech lat, to największa nagroda za systematyczność, konsekwencję i pracę na treningach. W skrócie – prawdziwe spełnienie marzeń. Jak jednak donosi portal legia.net, nie dla wszystkich chłopców będzie to bardzo przyjemny koniec tygodnia. Okazało się bowiem, że w 12-osobowej kadrze na turniej znalazło się aż pięciu zawodników spoza Legii, którzy zostali zaproszeni na testy.

Świetna lekcja piłki od Legii dla dzieciaków: interesy ponad obietnice!

Innymi słowy, najmłodsi chłopcy z Legii bardzo szybko musieli stawić czoła tej brutalniejszej stronie sportu oraz różnorakim interesom i interesikom, które niewiele mają wspólnego z uczciwą rywalizacją. Ktoś od lat mamił ich tym turniejem, przedstawiał jako cel treningów oraz sens żmudnej pracy (o powołaniach miała decydować m.in. frekwencja na zajęciach). Przed rokiem zaproszono ich na Legia Cup w charakterze widzów, by mogli poczuć tę atmosferę oraz zobaczyć, jak radzą sobie chłopcy ze starszego rocznika i co ich czeka za dwanaście miesięcy. A teraz – oprócz tych, którzy przegrali rywalizację – kolejnych pięciu chłopaków może sobie co najwyżej obejrzeć, jak w barwach Legii na tle United czy Juventusu wypadną koledzy z innych klubów z regionu.

Jak czytamy dalej na legia.net, klub w całej sprawie zasłania się selekcją. Legia Cup to ponoć idealna okoliczność do przetestowania od dawna obserwowanych chłopaków w meczach z silnymi przeciwnikami. Jak mówi dyrektor Akademii, Jacek Mazurek, klub skupia się też na zawodnikach, którzy kiedyś mogą znaleźć się w Legii. Problem w tym, że chłopcy z innych klubów, którzy wezmą udział w turnieju – a także ich rodzice – niekoniecznie cenią sobie poziom legijnej akademii i niekoniecznie są zainteresowani kontynuowaniem w niej przygody z piłką. W Legia Cup zagrają, bo każdy chciałby zmierzyć się z takimi przeciwnikami, ale niektórzy nie kryją się z tym, że nie zamierzają zostawać na dłużej. I z tego powodu potrafią zaśmiać się chłopakom z akademii prosto w twarz.

Wiadomo, matematyki się nie obejdzie, miejsc na Legia Cup jest tylko dwanaście, a turniej ma robić za marchewkę zarówno dla chłopaków z akademii, jak i tych, którzy kiedyś mogą do niej trafić. Sęk w tym, że klub działa przy tym z delikatnością młota pneumatycznego, zwodzi swoich zawodników w imię jakichś mglistych korzyści i nie potrafi zaprezentować jasnych i przejrzystych zasad. Należy się zastanowić, czy na takim zachowaniu Legia finalnie więcej zyska, czy straci. Być może któryś z testowanych chłopców zostanie przy Łazienkowskiej na dłużej, a później zrobi jakąś piorunującą karierę, a być może właśnie wylano dziecko z kąpielą. Już teraz słyszy się o rezygnacji kilku chłopców, a zaraz za nimi mogą pójść następni. I trudno im się dziwić, że chcą rzucić to wszystko w cholerę i – kto wie – być może zająć się czymś zupełnie innym, na przykład grą na komputerze.

Podstawowym założeniem programu Legia Soccer Schools jest miedzy innymi kształtowanie postawy Fair Play. Trudno było jednak zakładać, że klub postanowi nauczać owej zasady poprzez stawianie najmłodszych w obliczu zachowań, które z Fair Play nic wspólnego nie mają. Oszukiwanie dziesięciolatków oraz niesprawiedliwy system nagradzania to najkrótsza droga by zniechęcić ich do uprawiania sportu lub przetrącić im kręgosłup moralny.

Reklama

Można bronić decyzji dyrektora Mazurka tłumaczeniem, że klub piłkarski to nie przedszkole, że tutaj gra toczy się o wychowanie zawodnika wartego kilka milionów euro. Że sentymenty mają słabi, że Legia to miejsce dla najlepszych i wszelkimi dostępnymi środkami należy do wyselekcjonowania tych najlepszych dążyć.

Ale naszym zdaniem na oszukiwaniu dzieciaków można zbudować salon gier z tym całym upiornym automatem do wyciągania łapą maskotek, a nie profesjonalną akademię, gdzie równie ważne jak nogi, są głowy tych chłopców. Ich wartości, ideały, wzorce. Dziś Legia dała im jasny sygnał: najlepsze są drogi na skróty, od słowa cenniejsze są monety a wiara w obietnice jest tylko odrobinę mniej śmieszna niż ta w Świętego Mikołaja.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...