Reklama

Przychodzi Janusz Wójcik do nowego klubu i…

redakcja

Autor:redakcja

08 lutego 2009, 11:30 • 2 min czytania 0 komentarzy

Wychodzimy naprzeciw zniecierpliwionym czytelnikom – dziś kolejna część naszych znakomitych anegdotek. I znów hitowy kawałek o naszej maskotce, Januszu Wójciku – żywej legendzie na rynku piłkarskich powiedzonek. Z “Wujem” może nie było lepiej, ale na pewno było weselej… Jeśli natomiast należycie do tej grupy ludzi, która uważa nasze opowieści za kompletne dno, znów mamy ciekawą poradę – pod adresem kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/ znajdziecie całą masę BARDZO ciekawych tekstów na temat kuchni, urody czy też spędzania wolnego czasu. Naprawdę polecamy!

Pierwszy dzień w klubie

Pierwszy dzień Janusza Wójcika w Świcie Nowy Dwór Mazowiecki. O 10.00 trening, pół godziny wcześniej drużyna już czeka w szatni. Natomiast Wójcik zamyka się z prezesem Szymańskim oraz jeszcze jedną osobą w gabinecie. Kwadrans przed dziesiątą wyjmuje kajet, otwiera i zaczyna gdzieś dzwonić. Mija 10.00, 10.15, 10.30… W końcu robi się prawie jedenasta. Szymański dyskretnie próbuje dać znać “Wujowi”, że drużyna czeka. W końcu mówi: – Trenerze, a trening?
A Wójcik na to: – Prezesie, tu już kurwa nie ma co trenować, tu trzeba dzwonić!

Przychodzi Janusz Wójcik do nowego klubu i…


Waga Króla

Koledzy w Amice Wronki śmieją się z Grzegorza Króla.
– Wiecie kiedy “Królik” straci na wadze? Jak kupi wagę za 100, a sprzeda za 50!


Co z tym Fernandao?

Franciszek Smuda, trener Zagłębia Lubin, dzwoni do Piotra Świerczewskiego.
– Piotrek, chcemy kupić Fernandao. Ty grałeś z nim w Marsylii. Myślisz, że będzie chciał tu przyjść?
– Trenerze, może być ciężko. On zawsze grał nad morzem, Marsylia, Lazurowe Wybrzeże, piękne widoki. A Lubin to dziura.
– No tak… No tak… Ale grał też w Tuluzie?
– W Tuluzie też jest blisko morze. I ładnie tam.
– O Kurwa! Piotrek, co więc radzisz?
– No… Chyba… Hmm… Chyba musicie zbudować mu morze!

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...