Dobra, absolutnie wymiękamy. Rywalizacja na najgłupszą plotkę transferową, jaka miała się ukazać w 2009 roku została ostetecznie zakończona, zanim na dobre się zaczęła. Uwaga, uwaga, drodzy czytelnicy – wedle “Polski” Smuda ma szansę zostać od lata trenerem Celtiku Glasgow. Nie jesteśmy już w stanie sobie wyobrazić nic, co mogłoby przebić tę informację. No, chyba że znów jakaś włoska gazeta wymyśli coś w stylu “Wawrzyniak w Juventusie, walczy też Bayern”. Oficjalnie ogłaszamy – jeśli Smuda przejmie Celtic, my włamiemy się do mieszkania Kality i zjemy jego słynnego kapcia! Na oczach właściciela!
“Franciszek Smuda ma szansę objąć od nowego sezonu jeden z najsłynniejszych zespołów w Europie – Celtic Glasgow!” – czytamy w “Polsce”. “Wiadomość wydaje się zgoła nieprawdopodobna, z gatunku megakosmicznych plotek. Nie mamy jednak prawa jej nie odnotować, skoro potwierdzenie uzyskaliśmy u samego zainteresowanego”.
Wiecie jak wygląda to “potwierdzenie u samego zainteresowanego”. Już cytujemy: “Nie potwierdzam, nie zaprzeczam – powiedział trener Kolejorza pytany, czy prowadził już rozmowy z przedstawicielem Celticu w sprawie podjęcia pracy w klubie z Glasgow. – Teraz jestem zajęty. Za chwilę mamy mecz ze Spartakiem Moskwa, proszę zadzwonić później – uciął rozmowę Smuda”. Nie ma to jak stuprocentowe potwierdzenie, zawierające dwa słowa: “nie potwierdzam”!
Dalej w tekście autor chyba nagle wrócił na ziemię. Po chwili okazuje się, że wszystko co napisał wcześniej jest “mało prawdopodobne” i “mało realne”. To nie mógł po prostu tego skasować? Weszło! lubi Franza, to bardzo fajny chłop, świetnie się z nim gada. Ale – na Boga! – jaki Celtic?! Smuda nawet nie zna angielskiego. A na Wyspach trener Lecha – sorry Franek, mimo całej sympatii, takie są futbolowe realia – może zatrudnić się co najwyżej jako tapeciarz (już się kiedyś tym zajmował).
PS. W związku z kilkoma komentarzami wyjaśniamy – przez znajomość angielskiego nie rozumiemy umiejętności powiedzenia “Hello, my name is Franek Smuda” albo “Im from Poland”. Tylko umięjętności prowadzenia swobodnej konwersacji, niezbędnej do pracy w klubie. Na przykład powiedzenia w przerwie meczu do Barry’ego Robsona: “Weź się w garść rudzielcu, bo to co do przerwy pokazałeś, to była parodia, a nie futbol. Następnym razem jak zobaczysz Nakamurę po prawej stronie, to po prostu podaj mu tę cholerną piłkę i biegnij na krótki słupek, rozumiesz? Nie interesuje mnie, jak to wyglądało u poprzedniego trenera, ale teraz szefem jestem ja – Franek z Polski”. Słowa: “Artur, przetłumacz” raczej nie wchodzą w grę. Umiejętność zrozumienia wypowiedzianego ze szkockim akcentem zdania “trenerze, chyba mam problem z łękotką w prawym kolanie, bo mnie kłuje w czasie robienia przysiadów” też byłaby mile widziana. O odprawach motywacyjnych nie wspominamy. To wyższa szkoła jazdy.OBSTAWIAJ. 100 ZŁOTYCH BONUSU NA GAMEBOOKERS.COM
NAWET 500 DOLARÓW BONUSU! GRAJ W POKERA NA PARTYPOKER.COM
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT