Emmanuel Adebayor. Człowiek, o którym można by pisać godzinami, a i tak ten temat-rzeka by nie wysechł. Często kontrowersyjny, nie potrafiący ugryźć się w język – tak można określić Togijczyka w kilku słowach. Ale oprócz tych wszystkich pozaboiskowych upodobań był przecież jeszcze całkiem niezłym napadziorem. Tę cechę potwierdził w meczu z Arsenalem, kiedy to zdobył bramkę przeciwko swojej byłej drużynie.
Jeśli zawodnik odchodzi z klubu i trafia przeciwko niemu już w barwach nowego zespołu, to często wstrzymuje się od celebracji. Okazuje w ten sposób szacunek. Jak w każdej tego typu sytuacji trafiają się wyjątki (czytaj David Luiz), jednak zawodnicy, którzy tak robią z reguły bronią się brakiem kontroli nad swoim zachowaniem. Jednak w przypadku bramki Adebayora o takim czymś nie było mowy. Bramka jak bramka – ładny gol strzelony głową. A po strzale Togijczyk przebiegł całe boisko, aż pod sektor Arsenalu, gdzie ostentacyjnie celebrował trafienie. Możliwe, że był to najszybszy sprint w jego karierze. A już na pewno najbardziej kosztowny, wszak został za niego ukarany grzywną i zawieszony na dwa mecze.