Reklama

Wiem, do czego pan pije – mówi prezes PZPN Grzegorz Lato

redakcja

Autor:redakcja

26 stycznia 2009, 00:49 • 7 min czytania 0 komentarzy

Co z Beenhakkerem, jakie zastrzeżenia ma Lato do Smudy i czy rzeczywiście lubi sobie wypić – to jedno z wielu zagadnień poruszanych w wywiadzie z prezesem PZPN, zamieszczonym na łamach “Polski”. Ciekawe.

Zjazd Statutowy PZPN zakończył obrady, ale tak naprawdę niewielu ludzi w Polsce wie, czemu służą te regulaminowe zmiany paragrafów. Kiedy wreszcie zajmiecie się futbolem?

Ten zjazd musiał być, bo zażądał tego minister sportu. Chciał, żebyśmy dostosowali statut do prawa polskiego, do praw FIFA i UEFA. Obiecałem, że zrobimy to w ciągu 90 dni i słowa dotrzymałem. Zaraz po zjeździe pan Drzewiecki zadzwonił i podziękował.

A czemu osobiście nie przybył? Po raz kolejny?

O to proszę pytać pana ministra.

Jakie są Wasze wzajemne relacje?

Dobre. W zeszłym tygodniu wspólnie byliśmy w Brukseli promować Euro. Obaj chcemy, żeby było na jak największej liczbie polskich stadionów, także w Krakowie i Chorzowie.

O co chodziło w tych statutowych poprawkach i na czym szczególnie zależało ministrowi?

Wiele było drobiazgowych, kosmetycznych. Z tych ważnych przegłosowaliśmy dwukadencyjność. To znaczy że nikt nie może pełnić funkcji dłużej, ma to odmłodzić nasze szeregi. I muszę powiedzieć, że każdy ten zamysł rozumie, dlatego wprowadziliśmy tę zmianę nawet jeszcze przed przyjęciem w Sejmie ustawy o sporcie kwalifikowanym, która zakłada mniej więcej to samo.

Czyli panuje idylla?

Ależ nie! Na przykład ta ustawa ma wiele zapisów, które budzą mój sprzeciw. Dlaczego zarząd ma liczyć dwunastu członków, a nie piętnastu na przykład, czy tym piłkę naprawimy? Albo czemu każdy klub ligowy ma mieć jeden głos w wyborach władz związku? Klubów jest w Polsce siedem i pół tysiąca. To co, każde wybory mamy na stadionie urządzać? Albo dlaczego narzuca się w tej ustawie, by nowe wybory wszędzie odbyły się już za rok? Prawo nie może działać wstecz! Myśmy już zostali legalnie wybrani na czteroletnią kadencję. Będę rozmawiał z ministrem, że się w tym punkcie nie zgadzamy.

Kiedy porozmawia Pan z Leo Beenhakkerem?

A o czym?

O meczu z Irlandią Północną w marcu, o Feyenoordzie…

Selekcjoner zadzwonił właśnie do Marty Alf [rzeczniczki kadry – red.] i wyjaśnił, że z holenderskim klubem żadnych rozmów nie prowadzi i nie zamierza prowadzić. Zaprosiłem go na wtorek do Warszawy na szczerą rozmowę. Zaczyna się za chwilę zgrupowanie kadry w Portugalii, chcę poznać jego plany. Bo sprawa jest dla mnie oczywista. Gramy z Irlandią i San Marino, liczę na sześć punktów. Inaczej kaplica!

Nie jest Pan zmęczony fanaberiami pana trenera?

Odpowiem tak: Beenhakker ma kontrakt i wszyscy mu kibicujemy. Jednak nie możemy być nieobecni na mundialu, w żadnym wypadku! To nie tylko kwestia ogromnych strat finansowych, bo przecież z tych kolejnych awansów żyje polski futbol. Jeśli nie wyjedziemy do RPA, no to czeka nas parę lat bezczynności. Do Euro 2012 awansujemy bez eliminacji, czyli 2009, 2010, 2011 i połowę 2012 roku siedzielibyśmy głównie przed telewizorami. A meczami towarzyskimi nie zbudujemy silnej drużyny. Mundial to priorytet. Do tego stopnia, że latem wysyłamy kadrę do RPA na dwa mecze, na rekonesans. I przygotowanie się do decydujących meczów jesienią.

Podobno jednak nie mamy gdzie ich rozegrać, bo wszystkie stadiony będą w przebudowie.

Nie podobno, tylko na pewno. Odpada Warszawa, Chorzów, Kraków, Wrocław, Poznań… Zgłosił się Szczecin, lecz warunkiem organizacji meczu ze Słowacją lub Irlandią Północną jest postawienie budynku z szatniami i pomieszczeniami dla gości. Terminy już za pół roku, a oni jeszcze łopaty nie wbili! No, ale nie martwmy się na zapas.

Sobotni zjazd czekał na wystąpienie szefa Pańskiego sztabu wyborczego Kazimierza Grenia…

Mam jedną serdeczną prośbę: nie drążmy tematu. Pomiędzy nami są dobre relacje i już nigdy więcej nie będziemy się porozumiewać za pośrednictwem mediów.

Dlaczego nie wyrzuciliście z zarządu podejrzanego o korupcję Henryka Klocka?

Nie ma takiej prawnej możliwości. My możemy odwoływać się najwyżej do jego sumienia, ale on twierdzi, że jest niewinny. Zjazd zrobił, co mógł, czyli go zawiesił do czasu wyjaśnienia sprawy w sądzie. Jednak i tu eksperci mówią, że może to niezgodne ze statutem, bo nie dostał prawa do obrony. No i że sąd rejestrowy może w związku z tym uznać cały zjazd za nieważny, ale jestem dobrej myśli. Sądzę, że nasze poprawki i nasze uchwały zostaną “klepnięte”. No bo wreszcie chcielibyśmy wszyscy zająć się piłką nożną!

Ostatnio, jak doniósł dziennik “Polska The Times”, zajmował się Pan raczej narciarstwem w Zakopanem.

Wiem, do czego pan pije…

Ł»e pił Pan od rana i sprawiał nieciekawe wrażenie.

W południe wypiłem jedno piwo, wolno mi. Potem jednego drinka. Każdy, kto mnie zna, wie, że nigdy się nie zataczam. Jak czuję się gorzej, to od razu idę do łóżka spać. Tyle że lubię żartować, lubię się głośno pośmiać, no i niektórzy patrzą potem dziwnym wzrokiem. A ja mam taką właśnie naturę i już się nie zmienię.

Kiedy zagląda Pan do gazet, to nie żałuje decyzji o prezesowaniu PZPN?

Ł»ona mi właśnie mówi: po co ci to było! Krzywo się raz uśmiechniesz, a napiszą żeś nawalony! Ma rację, bo mogłem wieść spokojne życie w Mielcu, domowe obiady jeść, do kościoła chodzić, ogrodem się zająć. Jednak ja jestem homo sapiens, zwierzę stadne, lubię wyzwania, a resztą w ogóle się nie przejmuję.

Jakie ma Pan plany na najbliższy czas?

Chcę bliżej przyjrzeć się polskiej piłce i naszej młodzieży. Ligę pooglądać.

Po co?

Nie podoba mi się ten zalew obcokrajowców. Jak rozmawiałem z prezydentem FIFA panem Blatterem, to on mi opowiedział o swoim pomyśle “6 + 5”. Sześciu miejscowych, pięciu cudzoziemców, maksimum pięciu! Blatter uważa, że nieograniczony ruch piłkarzy pozabija krajowe ligi, a na pewno reprezentacje. Ł»e angielskie kluby bez Anglików, albo polskie bez Polaków nie mają sensu. Zgadzam się.

Bardzo chwalony w Polsce Lech Poznań jest właśnie na takiej złej drodze?

Coraz bliżej. Wie pan, jaki ja miałem żal do Franciszka Smudy, że nie wystawia Roberta Lewandowskiego? Ł»e polskich kadrowiczów trzyma na ławce, a grają sami Jugosłowianie? Lewandowski ma dwadzieścia lat, musi dostawać wiele szans, by się stać gwiazdą i wygrywać mecze dla Polski. Ja, jak miałem dwadzieścia, to już byłem kimś! Ale mnie trener Andrzej Gajewski w Stali wystawiał w lidze, gdy miałem siedemnaście, osiemnaście lat. Na całe mecze! No i czy polski futbol na tym zyskał, czy stracił? Czy Gajewskiemu, a potem Kazimierzowi Górskiemu ktoś kazał mnie wystawiać? Nikt. Oni wyczuwali, że z młodego chłopaka większy będzie pożytek i na długie lata. Ryzyko się opłaciło.

A Pan, jako trener, też stawiał na młodych?

A zna pan takie nazwisko Szymkowiak? Mirosław Szymkowiak? Ja tego chłopca w Olimpii Poznań wystawiałem, gdy miał tyle lat co ja w ligowym debiucie, siedemnaście! On grał tak jak dorośli, tylko plan treningów miał inny. Opiekę nad nim sprawowałem. Inni ćwiczyli siłę, wytrzymałość, a on technikę. I potem czułem radość, kiedy z Widzewem wszedł do Ligi Mistrzów, jak kierował grą Wisły Kraków, jak brylował latami w reprezentacji. Powtórzę: nie mogę żadnemu trenerowi niczego kazać. Jednak niech szukają polskiej młodzieży i niech dadzą jej szansę. Bo to piłkarze poprawią nastroje kibiców, jak Lech jesienią, a nie żadne statutowe poprawki. Nawet niezbędne!

Nie obawia się Pan, że rząd znów będzie chciał Wam dobrać się do skóry?

Nie sądzę. Przede wszystkim jesteśmy organizacją pozarządową, nie bierzemy z budżetu ani złotówki, więc każdy rozsądny polityk uzna nasze demokratyczne prawa do samorządności i niezależności. Ale, oczywiście, nie możemy się stawiać ponad prawem. Chcemy wyeliminować przestępców z naszych szeregów, to się przecież już dzieje.

Czy będzie w Polsce Euro?

Tak, absolutnie. I trzeba wiedzieć, że dla UEFA partnerem organizacyjnym jest PZPN, nie rząd. Jak spotkamy się z ministrem Drzewieckim, to wypadałoby jednak ściśle określić, kto za co odpowiada. Przecież ja nie zbuduję stadionów. Nie zapewnię bezpieczeństwa. Zatem na współpracę jesteśmy cały czas gotowi.

Kadra wybiera się do Portugalii na zgrupowanie. Pan prezes też?

Tylko na mecz z Walią, który zagramy w najsilniejszym składzie. Warto wiedzieć, na czym stoimy.

Pozwolił Pan Rafałowi Ulatowskiemu na pracę w klubie, gdy przecież miał zajmować się kadrą i pomagać Leo.

To był mój błąd, powinienem spytać o zdanie Antoniego Piechniczka, który odpowiada za szkolenie. Przeprosiłem go za to. Ja do błędów potrafię się przyznać.

Najnowsze

Niemcy

Trener Wolfsburga zapowiada powrót Kamińskiego do składu. “To szansa dla niego”

Arek Dobruchowski
0
Trener Wolfsburga zapowiada powrót Kamińskiego do składu. “To szansa dla niego”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...