Smutasy mogą wierzyć lub nie, ale są tacy, którzy lubią nasze anegdotki. I właśnie dla tych, którzy mają poczucie humoru, dziś kolejna część historyjek przedstawiających kulisy polskiej piłki. Wszystkie są oczywiście w stu procentach sprawdzone i prawdziwe, niczym wąsy Adama Małysza. A jeśli ktoś na portalach piłkarskich szuka czegoś innego, to polecamy stronę iffhs.de, gdzie można zapoznać się z milionem zbędnych statystyk, które pozwolą udowodnić, że Jerzy Brzęczek ma lepszą celność podań niż Xavi, a Stefan Majewski taktycznie niczym nie ustępuje Benitezowi.
Twój Zizou
Mariusz Lewandowski, reprezentant Polski, który nie umie grać w piłkę, chwyta za telefon i wykręca numer do żony:
– To ja, twój Zizou!
Taksówka do Wronek
Taksówka z Poznania do Wronek. W środku piłkarze Amiki – Tomasz Dawidowski, Bartosz Ława (o kulach) i Dariusz Dudka.
– Jedź kurwa szybciej! – denerwuje się na kierowcę jeden z nich. A kierowca rzeczywiście prowadzi ślamazarnie.
Mijają trzy minuty…
– Pedale, prowadzisz jak baba! Weź kurwa depnij! – wścieka się piłkarz i wali w siedzenie taksówkarza. Koledzy też zaczynają pokrzykiwać na coraz bardziej przestraszonego chłopinę. A samochód dalej jedzie jakieś 40 kilometrów na godzinę.
– Frajerze, zaraz cię wysadzimy i sami pojedziemy dalej!!! – straszą.
Kierowca (które faktycznie jechał jak baba) podjeżdża pod komisariat policji w Szamotułach. Dudka ucieka w krzaki, Ława o kulach pomyka w boczną uliczkę, zostaje tylko Dawidowski. Policja prowadzi przesłuchanie.
– Panie władzo, nie wiem o co chodzi temu panu, zachowywałem się normalnie, to jakieś nieporozumienie – mówi z niewinną miną Tomek.
– Co? On mówi, że nas było trzech? Proszę pana, on jest niespełna rozumu! Jechałem sam! – idzie w zaparte.
Trafia na chwilę za kratki. Skrucha mu mija, a wraca “sodówka”. Woła gliniarza.
– Panie, przynieś mi pan pizzę pepperoni i dużą colę.
Jeszcze Polska nie zginęła!
Gazeta organizuje telefoniczne spotkanie selekcjonera Janusza Wójcika z czytelnikami. Przed meczem z Anglią każdy może zadzwonić i zapytać trenera, o co tylko chce. Początek o godzinie 10 rano.
10.15 – Wójcika nie ma.
10.30 – Wójcika nie ma.
10.45 – Wójcika nie ma.
Dziennikarze panikują, nie wiedzą co robić. Odkładają słuchawkę, że niby jest ciągle zajęte, a Wójcik z kimś rozmawia. Wreszcie redaktor naczelny mówi do dziennikarzy: – Idziecie szukać Wójcika, zadajecie mu pytania od siebie, a potem napiszemy, że to zapis rozmów telefonicznych.
Dziennikarze idą do hotelu “Sobieski”, gdzie selekcjoner urzęduje. Dzwonią z recepcji. – Tak, wiem, czytelnicy, już idę, idę kochani – mówi Wójcik o godzinie 12.00.
12.15 – Wójcika nie ma.
12.30 – Wójcika nie ma.
Znowu telefon z recepcji. – Wiem, telefony. Już idę odbierać! – mówi trochę bełkotliwie.
Około 13. pojawia się w hollu. – Panowie, wpadłem na pomysł. Zadacie mi pytania od siebie, a potem napiszecie, że to czytelnicy dzwonili – wypala nieświeży Wójcik. Genialne. Ale już ktoś na to wpadł.
Siadają przy stoliku.
– Panie trenerze, jak zagramy z Anglią? Czy w obronie zagra Bąk? A w ogóle zagramy czwórką z tyłu, czy trójką? – pada pytanie.
– Panowie, ja wam powiem, ja wam powiem… – zamyśla się Wójcik. Widać po nim trudy dnia poprzedniego. – Ja… Ja wam powiem! Ja… powiem wam! Z Anglią… Z Anglią będzie piekło!
– Matysek w bramce, czy Sidorczuk?
– Ja wam powiem… Ja powiem… BĘDZIE PIEKŁO!!!
– No tak, ale panie trenerze – jaka taktyka? – dociekają dziennikarze?
– Ja wam powiem… Już widzę te puste ulice, opuszczone sklepy, puste wystawy, bez żywego ducha na mieście. Cała Polska, cała Polska przed telewizorami. I wszyscy to samo, wszyscy to samo mają w głowach… – odpowiada Wójcik.
– W porządku, ale jaka taktyka?
– Ja wam powiem… Jeszcze Polska nie zginęła!