Bardzo cenimy Ryszarda Tarasiewicza jako trenera, za to co osiągnął ze Śląskiem Wrocław. W ogóle to kapitalny facet, ale cała ta jego historia ze stażem w Arsenalu… KOMEDIA. Tarasiewicz właśnie wrócił z Anglii i opowiada rzeczy, które wywołują tylko i wyłącznie zażenowanie. Poziom banału został przekroczony o kilkaset procent!
Trener Śląska mówi tak:
– Pytałem o wiele rzeczy, ale nie mogę ujawniać wszystkiego, o czym Wenger mówił. Przede wszystkim interesowało mnie na jakich zasadach on funkcjonuje w klubie i okazało się, ze jest to “boss” pełną gębą. W praktyce decyduje o wszystkim. Chciałbym mieć taki wachlarz możliwości działania jak Wenger.
(Ł»e chciałbyś – to się domyślamy. A że Wenger ma duży zakres władzy – wystarczyło spytać 10-latka kupującego “Bravo Sport”, też by o tym wiedział)
– Dowiedziałem się także, że nie podaje on wcześniej składu meczowego, ale zawodnicy, którzy dzień przed meczem podczas treningu ubierają znaczniki mogą spodziewać się, że będą tworzyć wyjściowy skład. Nie odbiegamy jeśli chodzi o metody treningowe, natomiast różnicę widać w infrastrukturze.
(Niesamowite! Znaczniki? Czy to czasem nie metoda, jaka funkcjonuje w Polsce od kilkunastu lat? I naprawdę mają lepszą infrastrukturę? Wow!)
– Ciekawym rozwiązaniem jest też to, że nie ma wyznaczonej godziny obiadu. Piłkarze mogą przyjść na stołówkę w określonym przedziale czasu.
(Rysiu, teraz to już będziesz świetnym trenerem)
– Pytałem także o to, co powiedział Gallasowi, gdy odbierał mu opaskę kapitana. Odpowiedział, że uznał, że tak będzie lepiej dla drużyny i dla niego. Pytałem także o współpracę z asystentami, czy pyta ich o zdanie, czy zdarzają się duże różnice zdań.
(Prawdziwe tajemnice szatni. “Tak będzie lepiej”. Aż nas ciarki przeszły!)
– Prawdopodobnie niedługo do Wrocławia przyleci przedstawiciel klubu, żeby obejrzeć kilku naszych piłkarzy. Poleciłem bowiem kilku zawodników Śląska, którzy mają potencjał, by grać w klubie takim jak Arsenal.
(Łudziński? Celeban? Ostrowski? Szeczuk? Czy może Mila? Oj Rysiu, Rysiu…)
Nie mamy nic przeciwko stażom – ba, nasi trenerzy powinni latać na nie jak najczęściej. Ale trzeba wiedzieć, który klub naprawdę wpuści naszego szkoleniowca do siebie, a który tylko zaproponuje darmową kawę. Arsenal? Niestety, nie ten rozmiar kapelusza. Po pierwsze – niby po co Wenger miałby uczyć trenerki jakiegokolwiek innego trenera? Przecież prędzej czy później mogłoby się to obrócić przeciwko niemu. Po drugie – gdyby Francuz chciał przyjmować na staże wszystkich chętnych, to z Arsenalu zrobiłby się Disneyland. Pora to sobie uświadomić, a nie zachłystywać się rozmową w stylu “powiedziałem piłkarzowi, że tak będzie lepiej”.
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT