Stęskniliście się za anegdotkami z piłkarskich boisk i z szatni? Nie? To pora przerzucić się na “Tygodnik kibica” i przeczytać tabelę drugiej ligi Albanii albo zacząć uczyć się na pamięć wszystkich bramek Romario. W każdym bądź razie jeśli nie masz poczucia humoru – TA WIADOMOŚÄ† NIE JEST DLA CIEBIE. Jeśli natomiast czujesz, że wstęp ciebie nie dotyczył, zachęcamy do lektury. Dziś skupiliśmy się na relacjach na linii piłkarz – działacz. No i na jednym, dość sympatycznym zresztą prezesie klubu. Prezesie byłym, bo jak się okazało – na potęgę ustawiał mecze. We włoskim stylu.
Sandały Stachurskiego
Spotkanie piłkarzy Legii z kierownictwem klubu. Przemawia dyrektor sportowy Władysław Stachurski.
– Panowie, jeśli macie jakieś problemy…
– Tak, nie mamy butów wkrętów! – odzywa się bramkarz Grzegorz Szamotulski.
– A Grzesiu nie możesz grać w lankach?
– A pan kurwa zimą chodzi w sandałach?!
Porozmawiajmy o problemach
Polonia Gdańsk. Prezes odwiedza piłkarzy w szatni.
– Panowie, wszystko jest w porządku, jakoś mogę wam pomóc? – pyta.
– Prezesie, nie ma ciepłej wody – odpowiada piłkarz.
– Ale macie jakieś problemy?
– No… Nie mamy już sprzętu do gry.
– Ok., ale macie jakieś problemy?
– Prezesie, od trzech miesięcy nie dostaliśmy ani złotówki.
– Panowie, albo rozmawiamy o problemach, albo ja wychodzę!
Szczur w Jaworznie
Podobne do poprzedniej, tylko piłkarz w natarciu. Miejsce – szatnia Szczakowianki Jaworzno. Wchodzi prezes i pyta piłkarzy, czy czegoś im jeszcze brakuje. W kącie siedzi Grzegorz Król, dopiero co przyszedł z dobrze zorganizowanej Amiki, w dodatku po jego transferze okazało się, że Jaworzno nie zagra w ekstraklasie, tylko w drugiej lidze, więc ma prawo być ostro wkurzony. Tak rozgląda się, patrzy na obdrapane ściany, brudne prysznice, podłogę, która jest proszeniem się o grzybicę…
– No to jak, panowie, potrzebujecie czegoś? – dopytuje się prezes.
– Tak, kurwa, jeszcze tylko szczura w szatni brakuje!
Bon giorno
Trening reprezentacji Polski, stadion w Ostrowcu. Za linią boczną prezes KSZO Mirosław Stasiak rozmawia z trzema dziennikarzami. Cały wystrojony we włoskie ubrania: płaszcz od Versacego, buty z wężowej skóry, włoskie spodnie, wypisz wymaluj, jakby urodził się w słonecznej Italii.
Dziennikarze: – No to do widzenia.
Stasiak: – No, to bon giorno panowie (“dzień dobry”).