Kibicowanie Interowi nie należy w tym sezonie do najłatwiejszych zadań. Przed startem rozgrywek wielomilionowe transfery, głośne deklaracje o chęci powrotu na szczyt i gadki o nawiązaniu do czasów świetności. Na kilka tygodni przed półmetkiem Serie A zaś nagła weryfikacja planów i pilna potrzeba znalezienia strażaka. Po tym, jak z Interu pogoniono Franka De Boera gaszeniem pożaru na Giuseppe Meazza zająć ma się Stefano Pioli.
Czy Inter dokonał właściwego wyboru? Biorąc pod uwagę fakt, że uprzednio mediolańczykom odmówić miało kilku szkoleniowców – w gronie kandydatów wymieniano między innymi André Villasa-Boasa, który jednak wyruszył z misją zarobkową do Chin, czy też Marcelino, który podobno zaśpiewał sobie za wysoką stawkę – “Nerazzurri” mieli raczej dość ograniczone pole manewru. Poza tym – nie ma co się oszukiwać – znalezienie na zaraz kogoś chętnego do obejmowania drużyny pogrążonej w wyraźnym kryzysie wcale nie jest taką prostą sprawą.
Wobec zaistniałej sytuacji i trochę w myśl zasady, że na bezrybiu i rak ryba, zaoferowanie kontraktu akurat Piolemu wydaje się więc dość naturalnym i zrozumiałym posunięciem. Nie bez znaczenia jest również to, że jego asystentem zostanie najprawdopodobniej Wálter Samuel, który w przeszłości przez dziewięć lat występował w Interze i klub zna, jak jak własną kieszeń.
Choć Piolego raczej wciąż trudno uważać za szkoleniowca o szczególnie uznanym nazwisku i wybitnym kunszcie, to mimo wszystko zdążył on sobie wyrobić we Włoszech markę dzięki wynikowi wykręconemu dwa sezony temu z Lazio. Rzymianie zajęli wówczas trzecie miejsce w lidze i do samego końca bili się z Romą o wicemistrzostwo. Z jednej strony można to postrzegać jako osiągnięcie wyniku ponad stan, z drugiej jednak wiele osób zarzuca mu, że nie potrafił on następnie pójść za ciosem i wycisnąć z tego sukcesu maksimum. Lazio koniec końców nie zdołało bowiem awansować do Champions League (lepszy w dwumeczu okazał się Bayer Leverkusen), a w kolejnym sezonie zdecydowanie spuściło z tonu w lidze (ósme miejsce w Serie A). W konsekwencji Pioli w kwietniu tego roku został zwolniony.
Dla Piolego więc praca w Interze to – co tu dużo gadać – największe jak dotąd wyzwanie w trenerskiej karierze. Po pierwsze, będzie to jego premierowe podejście do klubu o podobnej renomie (nie ma co się czarować, Lazio to mimo wszystko nieco niższa półka), po drugie zaś – przyjdzie mu sprzątać prawdziwą stajnię Augiasza. Frank De Boer w Interze pozostawił bowiem po sobie bałagan, którego ogarnięcie prędzej niż przetarcia wilgotną ścierką wymagać będzie kompleksowego czyszczenia i gruntownego przemeblowania – Inter zajmuje na tę chwilę dziewiąte miejsce w Serie A, a także okupuje ostatnią pozycję w swojej grupie Ligi Europy.
Pewne pocieszenie stanowić może fakt, że trzeba by się naprawdę bardzo mocno postarać, by na Giuseppe Meazza działo się jeszcze gorzej niż dotychczas. Tak czy owak, już na starcie przygody w Interze Piolego czeka niezwykle wymagający chrzest bojowy. Po przerwie reprezentacyjnej zadebiutuje on bowiem w derbach Mediolanu.