Z obowiązku raczej niż przyjemności podajemy Wam kolejną wiadomość – według szkockiego “The Sun” Artur Boruc przechodzi tym razem do Atletico Madryt. Co prawda nie dotarł jeszcze nigdzie tam, gdzie miał dojść – ani do Milanu (choć oferta była), ani do Arsenalu, ani do Tottenhamu, ani do Newcastle, ani do Bayernu (coś cicho o tym transferze, redakcjo PS?), a do Madrytu też daleko, ale co tam! Szkoccy dziennikarze muszą się bardzo nudzić, więc sprzedają Polaka każdego dnia do innego klubu. Nasza rada: albo niech odstawią to, co biorą, albo niech zmienią dilera.
Boruc jest potrzebny Atletico jak lód Eskimosowi. Leo Franco i Gregory Coupet mają się w Madrycie całkiem dobrze, nigdzie się nie ruszają, a trzech takich bramkarzy w jednym klubie to samobójstwo. Słowem – może Boruc w Atletico jest tak prawdopodobny jak Grzyb w Anderlechcie, Kokoszka w Zenicie i Wawrzyniak w Juventusie razem wzięci.
Coś mamy przeczucie, że do czerwca Boruc NA PEWNO będzie grał w Celtiku. Jaki jest właściwie dobry kierunek dla Boruca? Czy jemu w ogóle chce się ruszać z Glasgow? Czy ma sportowe ambicje, żeby być wielkim bramkarzem w wielkim klubie? Wiecie, że on za chwilę będzie miał 30 lat?