Henryk Klocek, zwany przez “Fryzjera” “Księciem Pomorza”, doczekał się wreszcie zatrzymania. Członek zarządu PZPN liczył się od dawna z tym, że przyjadą po niego i zabiorą go w końcu do Wrocławia. O tym, że spodziewa się aresztowania mówił nawet w niedawno udzielonym obszernym wywiadzie “Gazecie Wyborczej”.
Szef Pomorskiego ZPN podejrzewany był publicznie o kręcenie lodów z Ryszardem F. Znajdował się z nim w stałym kontakcie telefonicznym. Pytany o wykazanie kilkuset połączeń z telefonem szefa piłkarskiej mafii w jego bilingach, tłumaczył naiwnie, że dzwonił do “Fryzjera”, gdyż chciał z nim ubić interes. Wiedział, że Ryszard F. ma doskonałe dojścia do zakładu “Szczotex” we Wronkach i oczekiwał od “Fryzjera” pomocy w sprowadzeniu do swojej firmy meblarskiej większej partii szczotek. Kto w taką bujdę by uwierzył?
Klocek ustawiać miał sędziów i obserwatorów ze swojego okręgu, zgodnie ze wskazaniami “Fryzjera”. Pomagać miał między innymi Arce Gdynia, w kupionym awansie do ekstraklasy. A po swoją dolę jeździł nawet do Kołobrzegu, by osobiście od Ryszarda F. odebrać łapówkę.
Pseudonim “Książę Pomorza” nadał mu “Fryzjer” dlatego, iż Klocek w swoim okręgu czuł się niczym możnowładca i wszystko w pomorskiej piłce mógł bez problemu załatwić. Poza tym nosił się po królewsku i pobierał książęce daniny (czytaj: łapówki).
Pomorski baron czuł się zresztą tak bezkarnie i był na tyle bezczelny, że na ostatnim, październikowym, zjeździe PZPN usilnie namawiany przez “leśnych dziadków” do usunięcia się w cień, ani myślał o wycofaniu swojej kandydatury na członka zarządu i przyjął swój wybór do związkowych władz bez żadnego słowa sprzeciwu.
To pierwszy zatrzymany członek zarządu nowej kadencji PZPN. Ale jak mówią we Wrocławiu na pewno nie ostatni.