Reklama

I znów mieliśmy rację, Matusiak rozpoczął licytację

redakcja

Autor:redakcja

17 grudnia 2008, 12:49 • 2 min czytania 0 komentarzy

Pisaliśmy to chyba z pięć razy. Za każdym razem, kiedy dziennikarze innych mediów dostawali rozwolnienia, pisząc w ekstazie połączonej ze strachem że Radosław Matusiak zakończył karierę, my sprowadzaliśmy ich na ziemię: nie zakończył, tylko czeka na operację, nie ma kontraktu z żadnym klubem, wróci wiosną na boiska.

Powiedzieliśmy nawet, że jeśli RadoMatu, znany miłośnik lansu w damskich gazetach i ruletki, zawiesi autentycznie buty na kołku, Weszło zje swoje kapcie.

I znów wyszło na nasze – papucie są bezpieczne, dziś na obiad hamburgery zamiast trampek. Matusiak trenuje z Widzewem, Marek Zub modli się nocami, by podpisał z nimi kontrakt, a sam Radek wypuszcza kontrolowane przecieki, że jest do wzięcia.

Licytacja więc rozpoczęta. Stawką jest daleki od najwyższej formy, ale dość popularny w mediach napastnik, który w swoim seniorskim życiu miał 1 (słownie: jedną) udaną rundę, w której strzelił około 10 bramek, a potem przez kilkanaście miesięcy odcinał od tego kupony. Nigdy później nie zbliżył się już nawet do tego osiągnięcia, co skłania nas do twierdzenia, że ten chwilowy wzrost formu należałoby zaliczyć… Łukaszowi Gargule, który miał asysty przy ponad połowie jego bramek.

W środowisku mówi się zresztą o tym, że sam Matusiak ma w tej chwili takie problemy z hazardem i motywacją do gry w piłkę, że nigdy nie wjedzie już na stare tory. Nie jest w to trudno uwierzyć. Ale na nazwisku, bramce z Belgią i tej jednej, jedynej dobrej rundzie w życiu, Radek doczłapie do końca kariery.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...