Antoni “Piernik” Piechniczek znalazł wreszcie winnych swojego konfliktu z Leo Beenhakkerem. W przesłodzonej rozmowie ze swoim krajanem ze Śląska Kamilem Durczokiem, jaką uraczono nas w emitowanym w TVN 24 magazynie “Fakty po Faktach” ujawnił, że “źli ludzie” musieli wykorzystać zagubionego w Polsce selekcjonera do niecnych celów. Mówiąc wprost – do dokopania PZPN-owi.
Nie wydaje nam się, żeby po ponad dwóch latach spędzonych w Polsce, Beenhakker był w naszym kraju szczególnie zagubiony. Ma, z kim pójść na piwo, czy wyjechać za miasto. O stan konta również nie musi się martwić. Usłużny swojemu ziomkowi Durczok na dictum ze strony Piechniczka oblizał się jednak ze smakiem i pokornie wysłuchiwał dalszych żali ze strony pokrzywdzonego przez los działacza. Ten narzekał między innymi na ohydnych, jątrzących dziennikarzy. – Kreatorami pewnych spraw są media. Są ludzie, którzy podpowiadają Beenhakkerowi nie tak jak trzeba, wykorzystują pewne słabości – ronił łzy w mankiet Durczoka wielki Antoni.
Jak sądzicie, jacy to ludzie spychają na niewłaściwe tory zagubionemu i osamotnionemu Beenhakkerowi? Co Holender powinien zrobić, żeby było wreszcie po myśli wierchuszki PZPN i jakie słabości Leo ci niecni ludzie wykorzystują? Jeśli chodzi o słabość do krytyki Piechniczka i spółki, to my również powinniśmy wypłakać się w programie Durczoka. Sęk w tym, że nie jesteśmy ze Śląska i facet raczej nie nawiąże z nami tej subtelnej nici sympatii jak w przypadku senatora PO.