Może i Anglicy nie pojechali na EURO 2008, chociaż być tam tylko po to, żeby być jak Polacy, czy nie pojechać wcale to żadna różnica. Ale mniejsza z tym. Teraz ich reprezentacja wreszcie przypomniała sobie jak to jest wygrywać, a selekcjoner Fabio Capello ze wszystkich stron słyszy pochwały. Włoch wygląda na wyjątkowo przejętego swoją robotą – trudno się dziwić, facet kasuje sześć baniek funtów rocznie, co nawet w dobie kryzysu finansowego nie jest sumą małą. Do rzeczy jednak – Capello doszedł do wniosku, że poukładał już taktykę, personalia, a teraz nadszedł czas, by zająć się… trawą. Tą na Wembley.
Szkoleniowiec angielskiej kadry stwierdził, że każde źdźbło w tej świątyni futbolu ma mierzyć równo 17 milimetrów. Ani milimetr mniej, ani więcej. Na to ogrodnik mu wyjechał, że trawa musi być 2 milimetry dłuższa.
Murawa na Wembley jest krytykowana odkąd obiekt oddano do użytku w marcu poprzedniego roku. Ogrodnik, niejaki Steve Welch, upiera się, że wyższa trawa, to lepsza ochrona, ale zdaje sobie sprawę, że jak Capello się na coś uprze, musi to mieć. I że Włoch jest gotów sprawdzać osobiście centymetrem źdźbło po źdźble…
Dla nas może to być śmieszne – w Polsce trwają poważne spory na linii: selekcjoner – starsi ludzie z wysokich stołków. A tam poszło o trawę, na dodatek kłóci się selekcjoner z ogrodnikiem. Też chcielibyśmy mieć tylko takie problemy. I takiego zaangażowanego selekcjonera. Na razie jednak takie problemy nas nie dotyczą, bo nie mamy stadionu narodowego.