Brazylijczyk Edson udzielił płaczliwego wywiadu, że Legia go nie chce. Cóż, do tej pory zarabiał 100 tysięcy złotych miesięcznie netto, co zapewne musiało irytować nawet Mariusza Waltera. Jak wiadomo, ludzie bogaci są bogaci nie dlatego, że rozdają pieniądze, tylko dlatego, że potrafią je liczyć.
Legionista jest zdruzgotany, że Legia już na niego za bardzo nie liczy. To typowe dla piłkarzy – brak dystansu do siebie. Przecież od dawna widać, że Edson może od czasu do czasu zagrać w pierwszym składzie (wówczas często gra dobrze), ale zazwyczaj jednak nie gra, bo coś go boli. Można śmiało zakładać, że te bóle z wiekiem nie miną, tylko się będą nasilały. Budować zespół wokół niego (czy też z nim jako bardzo ważnym ogniwem) mógłby tylko kompletny naiwniak. Niestety, Edson to dziś taki piłkarz “z doskoku”.
Latka lecą niemiłosiernie. Edson jest też zdziwiony, że Legia nie chce z nim podpisać kontraktu na 2,5 roku, tylko na 1,5 roku. Hmm… podpisanie umowy na 2,5 roku byłoby lekko nierozważne, nie sądzicie? No i jeszcze narzeka, że sam będzie musiał sobie wynajmować mieszkanie. Być może to uderzenie w czuły punkt (bo klub mógłby pokryć tak nieznaczny wydatek), ale z drugiej strony – jak się zarabia 100 tysięcy złotych miesięcznie (albo 60-70 tysięcy po obniżce) to naprawdę nie ma co robić przedstawienia w gazecie. Ursynów, gdzie mieszka Edson, to nie Manhattan – ceny wynajmu są naprawdę przystępne.
Z jednym natomiast Brazylijczyk ma rację. Widać, że przyjście trzech piłkarzy z Hiszpanii i podpisanie z nimi bardzo lukratywnych kontraktów (330 tysięcy euro) zepsuło atmosferę. A to Chinyama narzeka, że ma mniej niż Arruabarrena, a to Edson…
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT