Reklama

Kończy, wznawia, kończy, wznawia… Po co te bzdury?

redakcja

Autor:redakcja

01 grudnia 2008, 15:36 • 3 min czytania 0 komentarzy

Nasi dziennikarze potrafią być niesamowici. Są w stanie nawet napisać dwa hitowe artykuły, bez najmniejszego powodu. Najpierw rzucili czytelników na kolana newsem, że Radosław Matusiak skończył karierę, a po odczekaniu kilku miesięcy poprawili kolejnym – że jednak karierę wznawia! A prawda jest przecież banalna – nie wznawia, bo jej nigdy nie skończył, o czym już dawno pisaliśmy. Zaraz po pierwszym tekście na ten temat stwierdziliśmy: “Jeśli w ciągu dwóch lat Matusiak nie zagra w piłkę w żadnym klubie (czyli skończy karierę), redaktorzy Weszło! publicznie zjedzą swoje kapcie!”.
Daliśmy sobie spory, dwuletni margines bezpieczeństwa, bo jednak wcinanie obuwia nie jest specjalnie miłe, a nigdy nie wiadomo, co się wydarzy (lekarz mógłby mu spieprzyć zabieg). Ale z całym rzekomym końcem kariery Matusiaka było tak, że piłkarza czekała operacja pachwiny i długa rehabilitacja – łącznie jakieś pół roku miał z głowy. Piłkarza z kontuzją nikt poważny by nie wziął, propozycje jakie dostawał były co najwyżej średnie. Postanowił więc się wyleczyć. A przy okazji jego ojciec udzielił jakiegoś głupiego wywiadu, na temat końca kariery syna. Sam Radek był wypowiedziami ojca mocno zaskoczony i w towarzystwie znajomych śmiał się z tego. Kończyć z piłką nie miał zamiaru, z kilku względów. Główny – finansowy.

Kończy, wznawia, kończy, wznawia… Po co te bzdury?

Kilka miesięcy temu informowaliśmy: “Wprawdzie Radek wżenił się w bardzo bogatą rodzinę, ale i tak będzie potrzebował pieniędzy na swoje hobby. Wątpimy, by żona dawała mu pieniądze na chodzenie do kasyn. Co więc się stało? Obstawiamy, że nic. Po prostu Matusiak miał jeszcze dwuletni kotrakt z Heerenveen, Holendrzy chcieli się go pozbyć, więc zaproponowali rozwiązanie umowy. Zazwyczaj w takich sytuacjach piłkarz dostaje część pieniędzy, które zarobiłby do końca kontrakty – można przyjąć, że wypłacono mu kasę za rok z góry (400 tysięcy euro). Wszyscy wyszli na tym dobrze.

Matusiak lubi udawać kogoś z innej bajki – że niby nie musi zarabiać na piłce, że jest ponad tym, że to jego hobby, że z samej giełdy wyciąga więcej. Jak ktoś chce w te bajki wierzyć, to niech wierzy. Nawet jeśli teraz 26-letni Matusiak zrobi sobie chwilową przerwę od grania w piłkę, to zaraz oszczędności na koncie zaczną mu się w zastraszającym tempie kurczyć. I wróci. Ale coś czujemy, że nawet tej przerwy nie będzie. W “Fakcie” ojciec piłkarza mówi, że Radkowi odechciało się grać w piłkę. No i co z tego? Połowie piłkarzy już dawno się odechciało, ale grają dalej, bo to ich zawód.”

Dodajmy, że dalsza kariera Matusiaka – poza finansowym – nie ma żadnego sensu. To będzie jedno wielkie męczenie buły. Chłopak nie ma już w sobie determinacji, żeby naprawdę walczyć w pocie czoła o powrót na szczyt. Ale on jeszcze o tym nie wie.

FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...