Jeśli do szesnastolatka umizgi czyni sam Mino Raiola, to wiedz, że to na pewno nie jest jakiś tam szesnastolatek. Gdy ten sam dzieciak ląduje we Włoszech na dwóch sobotnich okładkach wielkich sportowych dzienników, mimo że cały czas nie powąchał jeszcze murawy w Serie A, miej świadomość, że słowo „przeciętny” jest najgorszym, jakiego można w odniesieniu do niego użyć. Massimiliano Allegri dziś po raz pierwszy pozwala Moise Keanowi usiąść na ławce rezerwowych Juventusu w meczu ligowym, a wokół tego młokosa już zdążył rozpętać się nieziemski hype.
– Determinacja, jaką w nim widzę jest wręcz przerażająca. To może być wielka gwiazda Juventusu – to słowa super agenta, który szybko wyczuł pismo nosem i nawiązał z młodym napastnikiem, mogącym również występować na skrzydle współpracę. Już od paru tygodni Raiola twardo negocjował warunki pierwszego profesjonalnego kontraktu Keana, oczywiście dbając przy tym o odpowiednią prowizję dla jego menedżera. Czyli, krótko mówiąc, samego siebie. A jeśli ktoś jest mistrzem gierek, w których ma karetę asów w rękawie, na czele z tym atutowym – groźbą odejścia za granicę za ekwiwalentowe frytki, to właśnie Raiola.
Zdaniem włoskich mediów po kilku tygodniach ciężkich negocjacji, porozumienie osiągnięto wreszcie parę dni temu, co przynajmniej na jakiś czas zabezpiecza Juventusowi temat Keana. No dobra, ale co w tym chłopaku takiego szczególnego?
Tym, co ma wyróżniać Keana spośród setek zawodników nazywanych za młodu „nowym Messim”, „nowym Ronaldo” czy innym „nowym Pele”, jest nie tylko sam fakt, że on akurat porównanie do gwiazdy dostał niezbyt chlubne. Nazwano go bowiem… „Balotellim Juventusu”. Zresztą – sam się o to prosił.
“Why Always Moise (Kean)?” pic.twitter.com/hXGG50j1bY
— Adam Digby (@Adz77) 17 lutego 2016
Przede wszystkim – szybkie i bezbolesne przejście na poziom seniora mają mu umożliwić bardzo dobre warunki fizyczne. 182 cm wzrostu, duża siła i dynamika, dzięki której już teraz ma nie odstawać od starszych rywali.
Jego potencjał gołym okiem można było dostrzec już w zespole Allievi, drużynie Juventusu do lat 17, do której wkroczył jako piętnastolatek. 25 meczów, 24 gole, błyskawiczny awans do drużyny Primavery (U19), gdzie w tym sezonie grywał z zawodnikami z roczników nawet o trzy lata starszych. Co nie robiło mu żadnej różnicy – 3 spotkania, 3 zwycięstwa, 3 bramki, po jednej w każdym. Nie gorzej spisywał się też jak dotąd w młodzieżowych reprezentacjach Włoch:
– U15: 2 gole w 6 meczach
– U16: 3 gole w 4 meczach
– U17: 5 goli w 11 meczach
Mino Raiola ślepy, głuchy ani niespełna rozumu nie jest, więc sami rozumiecie, że taka okazja zwyczajnie nie mogła mu przejść koło nosa.
Dziś natomiast czeka Keana największe dotychczasowe wyróżnienie w karierze. Na długo zanim na legalu będzie mógł we Włoszech napić się piwa, zadebiutuje w kadrze meczowej mistrza Włoch. Dla Juventusu ma być jednak nie tylko kolejnym wielkim talentem oszlifowanym w stolicy Piemontu, ale i pierwszym spektakularnym ukoronowaniem nowej polityki wprowadzania młodych piłkarzy do zespołu, o której głośno mówił jeszcze w 2010 roku dyrektor generalny Juve Beppe Marotta:
– Skupiamy się na młodych graczach. Trzeba dużego wyczucia, by znaleźć najbardziej obiecujących graczy i sprowadzić ich do Vinovo, ale również odwagi, by wprowadzić ich do pierwszego zespołu.
Włączając go do kadry pierwszego zespołu, Allegri dał jasny sygnał. To właśnie Kean ma być tą manifestacją wyczucia i odwagi Juve, o których Marotta wspominał kilka lat temu.